Ardanowski: Działania obrońców praw zwierząt są takie jak propaganda hitlerowska wymierzona w Żydów

REKLAMA

Minister rolnictwa Jak Krzysztof Ardanowski w rozmowie z tygodnikiem „Wprost” został zapytany o propozycję wprowadzenia do tarczy antykryzysowej zakazu odbierania maltretowanych zwierząt przez organizacje broniące ich praw oraz o krytykę tego postulatu przez ekologów, których nazwał „przebierańcami”.

– Sytuacja jest prosta – idzie fala hejtu na rolników, nie tylko ze strony tzw. ekologów, którzy stworzyli sobie znakomity pomysł na życie, zabierając zwierzęta. Widzę, co robią, co robi na przykład pani Sylwia Spurek, która w ogóle kwestionuje sens utrzymywania i hodowli zwierząt, nie tylko futerkowych, bo można dzisiaj dyskutować, czy przy tych zmianach klimatu, futra są nam w ogóle jeszcze do czegoś potrzebne –  wyjaśnił Ardanowski.

REKLAMA

Szef resortu rolnictwa przyznał jednocześnie, że zdarzają się też zachowania patologiczne wśród gospodarzy, ale dotyczy to „tylko części głupich rolników, którzy biją swoje zwierzęta”. – A kto wywozi psy do lasu? Kto zostawia zwierzęta na drogach, bo trzeba jechać na wczasy za granicę i nie wiadomo, co zrobić z psem? – pytał minister.

W ocenie Ardanowskiego „organizacje wyspecjalizowane w odbieraniu zwierząt szybko je później sprzedają”. – Stworzono gigantyczny biznes pod nazwą – odbieranie zwierząt. Biznes tylko w części oparty o szlachetne pobudki. Najczęściej to brutalne zarabianie – powiedział.

REKLAMA

Minister rolnictwa stwierdził, że ponosi konsekwencje głoszenia swoich poglądów i że jest obiektem agresywnego ataku ze strony obrońców praw zwierząt.

– Spodziewałem się tego hejtu, ale może nie aż tak dużego. Epitety, wyzwiska, grożenie mi śmiercią. To jest mniej więcej podobne – i użyję tego porównania – jak cała propaganda hitlerowska wymierzona przeciwko Żydom czy Słowianom – wyznał Ardanowski i dodał, że „to rolnicy dbają o zwierzęta, a nie ekolodzy”.

Podziel się: