Rzeczywistość czasem bije na głowę absurdy z życia PRL pokazywane w kultowych komediach Stanisława Barei. To, co się wydarzyło w tych dniach w Sejnach, to nie były sceny z „Misia”, „Alternatywy 4” czy „Zmienników”. To się działo w realu i na polecenie wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Jarosława Zielińskiego.
Jak informuje „Fakt”, policjanci z Sejn dowiedzieli się, że 4 czerwca wiceszef MSWiA chce im uroczyście przekazać nowy radiowóz. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby mundurowi nie jeździli tym pojazdem już od dwóch miesięcy i nie zdążyli zrobić nim 3836 kilometrów. Przyszedł jednak rozkaz, że minister chce w blasku kamer funkcjonariuszom wręczyć kluczyki do nowego samochodu, i należało go wykonać.
Policjanci musieli więc auto wypucować, by wyglądało jak nowe, a na samej ceremonii przekazania radiowozu udawać, że pojazd widzą pierwszy raz w życiu i się z niego cieszą.
– Padł rozkaz doprowadzenia auta do fabrycznej czystości. Chłopaki zrobili, że używany wyglądał lepiej niż nowy, choć naprawdę to i jakieś rysy zdążył przez te niemal 4 tysiące kilometrów złapać. Chodziło o to, by minister mógł pokazać, że nie przyjeżdża do nas z pustymi rękami i aby mogła się odbyć uroczystość z komendantami, kapelanami i elitą naszego miasta – relacjonuje dziennikarzom TVN24 jeden z miejscowych policjantów.
Na uroczystość wezwano nawet duchownego, księdza prałata Zbigniewa Bzdaka, który poświęcił uchodzący za fabrycznie nowy radiowóz. Policjanci stanęli na wysokości zadania i udawali, że nigdy auta nie widzieli i że są wiceministrowi Zielińskiemu niezmiernie wdzięczni za szczodrość i cenny dar. Jarosław Zieliński jak gdyby nigdy nic przekazał mundurowym kluczyki do radiowozu marki Kia cee’d i wyraźnie zadowolony pozował do zdjęć.