Były wspólnik Stefana W. wyznaje: „Chciał mnie zabić!”

REKLAMA

Jak wyznał w „Super Expressie” były wspólnik Stefana W. w napadzie na bank, po wyjściu z więzienia ten go szukał i chciał się na nim zemścić.

– Byłem przygotowany na to, że jak go spotkam na ulicy, to będziemy się bić – wyznał Tobiasz Ł. Uważa też, że zabójca Pawła Adamowicza ubzdurał sobie, że jego wspólnik jest odpowiedzialny za to, co go spotkało. 23 grudnia Stefan W. miał pojawić się przed domem Tobiasza Ł. Według opowieści wspólnika, do jego odmu wpadła cegłówka, a ten, kto ją rzucił, zaczął uciekać. Sprawę najść zgłosił na policję ojciec Tobiasza Ł. Wyznaje jednak, że funkcjonariusze całkowicie zbagatelizowali ten fakt.

REKLAMA

30 grudnia doszło do kolejnego ataku. Ktoś wybił szybę i wrzucił do domu Tobiasza Ł. kamień. Sprawa również została zgłoszona na policję. Funkcjonariusze udali się do domu Stefana W., jednak nikogo w nim nie zastali. Następny atak miał miejsce 1 stycznia. Później najścia ustały.

O tym, jak niebezpieczny jest Stefan W., wszyscy przekonali się 13 stycznia, gdy podczas finału WOŚP w Gdańsku wszedł na scenę i dźgnął nożem prezydenta miasta. – Halo! Halo! Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinny w więzieniu, siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz. – krzyczał po ataku mężczyzna.

REKLAMA

Podziel się: