„Jeśli Ukraińcom udałoby się tam uderzyć, to cała operacja w Donbasie bierze w łeb” – powiedział gen. Waldemar Skrzypczak w rozmowie z „Faktem”. Władimir Putin wydał wojskom rozkaz zajęcia całego obszaru administracyjnego Donbasu do 15 września. Nad rosyjską armią wisi jednak zagrożenie, o którym jasno mówi gen. Skrzypczak. To może odmienić los tej wojny.
Od ponad tygodnia wieść niesie się z frontu, że Ukraińcy są w trakcie przeprowadzania kontrataków i odzyskują utracone wcześniej ziemie. Cofania się rosyjskich wojsk nie może znieść Władimir Putin, który nie tyle każe im utrzymać zdobyte tereny, ale przeć naprzód i zająć cały Donbas. Rozkaz zajęcia całości obwodów ługańskiego i donieckiego padał już kilkukrotnie w ciągu ostatnich miesięcy, a mimo to Rosjanom nie udało się zająć Donbasu. Na dodatek Putin wyznaczył sztywny termin, który wypada 15 września, co nakłada dodatkową presję na rosyjskich żołnierzy. Postępowanie prezydenta Rosji ocenił gen. Waldemar Skrzypczak – były szef polskich wojsk lądowych.
„Ten rozkaz Putina dotyczący Donbasu to jest już trzeci tego typu rozkaz. Oni mieli zdobyć Donbas w kwietniu, potem mieli go zdobyć w czerwcu, a teraz we wrześniu. Widać wyraźnie, że Putin oczekuje od swojego wojska czegoś, czego to wojsko, mimo wysiłków Putina, nie jest w stanie zrobić. Moim zdaniem w ciągu tych dwóch tygodni nie są w stanie przełamać ukraińskiej obrony, tym bardziej że widać wyraźnie, iż te wysiłki, które w tej chwili podejmują, nie przynoszą żadnego efektu” – ocenia generał Waldemar Skrzypczak, cytowany przez „Fakt”.
Gen. Skrzypczak: Cała operacja natarcia na Donbas bierze w łeb, jeśli by się udało Ukraińcom tam uderzyć
„Rosjanie musieli rozmieścić duże siły na wschodnim brzegu Dniepru w obawie, że mogą mieć problemy z utrzymaniem tego brzegu i że Ukraińcy mogą chcieć uchwycić przyczółek na Dnieprze. A jakby im się udało uchwycić ten przyczółek, to mają otwartą drogę na Krym” – zwraca uwagę wojskowy w rozmowie z „Faktem”.
Ukraińska kontrofensywa na razie nie przyniosła żadnych spektakularnych sukcesów, ale możliwe, że to dopiero wstęp. Rosjanie musieli rozmieścić wojska pod Chersoniem, w obawie przed tą właśnie kontrofensywą. Wzmacniany jest także rejon Zaporoża. A armia nie jest z gumy – przerzut żołnierzy do jakiegoś miejsca kosztuje ubytek w innym miejscu.
„Rosjanie obawiają się w tej chwili, że może wyjść uderzenie armii ukraińskiej i liczą się z dwoma kierunkami. Pierwszy kierunek to jest kierunek z Zaporoża na Mariupol. I on moim zdaniem jest najkorzystniejszy, bo on odcina Krym i odcina jednocześnie wojska w rejonie Donbasu. Cała operacja natarcia na Donbas bierze w łeb, jeśli by się udało Ukraińcom tam uderzyć” – mówił gen. Skrzypczak. Dodał, że drugi kierunek to Charków, ale zdaniem generała jest mało prawdopodobny.
Zdaniem gen. Skrzypczaka uderzenie na Zaporoże wprowadziłoby chaos w szeregach rosyjskiej armii, gdyż wiązałoby się z wyjściem Ukraińców na jej tyły. Dodatkowo – jak sądzi generał – kontrofensywa w kierunku Zaporoża nie wymaga od Ukraińców forsowania rzek.