– Nie chciałem brać radiotelefonu, bo bałem się, że członkowie wyprawy będą znów mnie okłamywać, tak jak zwykle podczas całego pobytu, i każą mi zejść na dół – powiedział Denis Urubko w rozmowie z hiszpańskim serwisem desnivel.com, opisując motywy kierujące nim przy podjęciu próby samotnego ataku na niezdobyty zimą ośmiotysięcznik K2.
Urubko, który jest uważany za jednego z najlepszych himalaistów świata, ocenia, że można było dokonać skutecznego zimowego ataku na szczyt K2, a Krzysztof Wielicki, kierownik wyprawy, podaje nieprawdziwe przyczyny jej zakończenia, mówiąc o braku odpowiednich warunków atmosferycznych i związanym z tym zagrożeniem zdrowia i życia alpinistów. Himalaista nie jest też przekonany co do tego, że pozostali wspinacze rzeczywiście chcieli zdobyć szczyt.
– Przypuszczam, że decyzja o zakończeniu wyprawy zależna jest od relacji w grupie i nie zależy od pogody. Widzę, że prognozy są korzystne i można było pracować. Problemy tkwią jednak w mentalności, umysłach członków i kierownika wyprawy – oświadczył Denis Urubko i dodał, iż podczas próby wejścia na K2 radykalnie pogorszyły się jego relacje z kierującym akcją Krzysztofem Wielickim.
– Było dla mnie niewiarygodne, że kierownik wyprawy blokuje moje wejście, a potem bardzo miło rozmawiamy. Nie rozumiem, jak można mieć dwie różne twarze – skomentował Urubko.