Poszukiwania 44-letniego Grzegorza B. trwały przez 17 dni. Ciało podejrzanego o zabójstwo 6-letniego Olka – jego syna – zostało wyłowione ze zbiornika wodnego Lepusz na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Zwłoki 44-letniego wojskowe zidentyfikowała jego żona i matka zamordowanego 6-latka. We wtorek media donoszą o wstępnych wynikach sekcji zwłok. Wiadomo już, jak zginął Grzegorz B.
Po prawie trzech tygodniach prowadzonych na ogromną skalę poszukiwań zakończyła się obława na Grzegorza B. Ciało 44-letniego marynarza wyłowiono w poniedziałek, 6 listopada, ze zbiornika wodnego Lepusz, na którym od jakiegoś czasu skupiły się poszukiwania. To zaledwie kilometr od mieszkania Grzegorza B., gdzie doszło do zamordowania 6-letniego Olka.
„Znalezione zwłoki to poszukiwany 44-latek. Tożsamość została ustalona na podstawie oględzin” – powiedziała prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, cytowana przez „Fakt”.
Kilka dni wcześniej podczas przeszukiwania tego samego zbiornika doszło do śmierci strażaka-nurka, który przeczesywał dno akwenu. Mężczyzna zmarł w szpitalu. Tajemnicze okoliczności śmierci nurka będą wyjaśnianie, natomiast ws. Grzegorza B. pojawiły się już pierwsze wyniki sekcji zwłok.
Są wyniki sekcji zwłok. Wiadomo, co było przyczyną śmierci poszukiwanego Grzegorza B.
Po odnalezieniu ciała 44-latka pojawiły się nieoficjalne informacje o tym, że na głowie martwego marynarza znaleziono ranę postrzałową. Według wstępnych teorii Grzegorz B. miał wejść do wody, po czym wykorzystując domowej roboty broń strzelić sobie w głowę. Ta teza nie znalazła jednak potwierdzenia w wynikach wtorkowej sekcji zwłok – ta odbyła się 7 listopada o godz. 10:00.
„Bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny było utonięcie” – mówi „Faktowi” prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
„W trakcie sekcji ujawniono na przedramionach, udach oraz na szyi płytkie powierzchowne rany cięte charakterystyczne dla osób, podejmujących próby samobójcze. Na skroniach ujawniono też dwie rany od postrzału z broni pneumatycznej, prawdopodobnie na sprężony gaz, ale te obrażenie nie mają żadnego związku ze śmiercią” – podkreśliła prokurator, dementując plotki.
Wyniki sekcji wykazały także, że Grzegorz B. mógł nie żyć już od dawna – niemal od początku poszukiwań, co mogło być powodem trudności w odnalezieniu podejrzanego przez służby. „Do zgonu mogło dojść około dwóch tygodni wstecz” – powiedziała w rozmowie z „Faktem” prok. Wawryniuk.