Jak podaje „Dziennik Bałtycki”, w Gdańsku pod numer 112 zadzwonił mężczyzna, który zagroził, że zabije przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska.
„Zginął Adamowicz, zginie Tusk, do widzenia” – miał powiedzieć nieznany mężczyzna dyspozytorowi numeru ratunkowego 112. Po tych słowach się rozłączył, lecz niedługo potem kolejny raz zatelefonował i oświadczył, że były premier „dostanie kulką w łeb”.
Sprawą zajmuje się już gdańska policja. Nagranie telefonicznej rozmowy zostało zabezpieczone, a pracownik Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego przesłuchany. Aspirant sztabowy Mariusz Chrzanowski z Komendy Miejskiej w Gdańsku poinformował dziennikarzy, że „funkcjonariusze wystąpili do prokuratury z wnioskiem o przyjęcie zawiadomienia oraz wniosku o ściganie od pokrzywdzonego”.
Przedstawiciel gdańskiej policji dodał również, że „nad sprawą pracują również kryminalni, którzy analizują zdobyte informacje, mając na celu jak najszybsze typowanie sprawcy oraz jego zatrzymanie. W związku ze zgłoszeniem policjanci z komendy miejskiej prowadzą postępowanie przygotowawcze w sprawie kierowania gróźb karalnych”.
Nie jest to pierwsza sytuacja, gdy grozi się śmiercią osobie publicznej w ostatnim czasie. Po śmiertelnym ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza policja zatrzymała 72-letniego mężczyznę, który twierdził, że zamorduje prezydenta Polski Andrzeja Dudę. Aresztowano także trzy inne osoby, wzywające do kolejnych zabójstw. Zaniepokojenie otrzymywanymi pogróżkami wyraziła też była prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.