74-letnia warszawianka okazała się sprytniejsza od 23-letniego oszusta. Młody mężczyzna podał się za policjanta i starał się skłonić kobietę do oddania cennych przedmiotów. Ta jednak w mig zorientowała się, że to oszustwo. Kontynuowała jednak grę z oszustem i przekazała mu rzekomy łup. Wówczas też zawiadomiła policję. Kosztowności pozostały na swoim miejscu, a fałszywy funkcjonariusz znalazł się w areszcie.
Nie bez powodu policyjne kampanie informacyjne o oszustwach „na policjanta”, czy też „na wnuczka” są wciąż realizowane. Okazuje się, że zbierają żniwo. Nawet starsi ludzie, którzy uchodzą wśród oszustów za dogodny cel do manipulacji szybciej potrafią rozpoznać przestępców.
Pecha miał jak widać działający na terenie Warszawy oszust udający policjanta. Skontaktował się telefonicznie z 74-letnią warszawianką, mówiąc, że potrzebuje jej pomocy w związku z bardzo ważnym śledztwem. Zadaniem kobiety miało być udostępnienie na chwilę kosztowności i pieniędzy. Mężczyzna zapewniał jednocześnie, że zaraz po złapaniu oszusta wszystko zostanie zwrócone. Staruszka szybko jednak wyczuła pismo nosem, ale też nie dała po sobie tego poznać. Udawała, że dała się nabrać i zgodziła się na udostępnienie biżuterii. Oszust powiedział, że ma kosztowności wyrzucić przez okno. Leciwa warszawianka zapakowała zamiast tego ręcznik, wyrzuciła go z okna, a potem powiadomiła prawdziwych funkcjonariuszy.
Policja ujęła oszusta, gdy znajdował się już poza granicami stolicy. – Z ustaleń policjantów wynika, że był on już notowany oraz poszukiwany nakazem doprowadzenia – mówią stołeczni mundurowi. Zarzut jaki postawiono 23-latkowi to usiłowanie oszustwa, za co może trafić do więzienia na 8 lat. Na razie jednak pozostanie przez 3 miesiące w areszcie.