Ozdobne ulistnienie zamiokulkasa sprawia, że nadaje on uroku każdemu pomieszczeniu. Jednak istnieje pewne ultimatum – należy właściwie go pielęgnować. Błędy mogą sprawić, że roślina zacznie gnić, a jej profil znacząco się pogorszy. W jaki sposób ją uratować? Zdradzamy prosty patent, który sprawi, że gnijący zamiokulkas znów będzie cieszył oko, a nowych pędów będzie co niemiara.
Przyczyny gnicia zamiokulkasa
Zbyt duża ilość wody
Poprzez nadmierne podlewanie roślina gubi liście, jej korzeń zaczyna gnić, a w efekcie cała sadzonka marnieje. Ponieważ okaz kumuluje płyn w dorodnych liściach i kłączach, trzeba nawadniać go okazjonalnie – najlepiej tylko wtedy, gdy wierzchnia powłoka ziemi będzie sucha. Mocno wilgotna gleba lub woda zbierająca się w podkładce donicy mogą przyczynić się do psucia korzeni. To niestety prosta droga do obumarcia całej sadzonki.
Podłoże
Kłopotliwa jest też ziemia, która przechowuje wodę aż za dobrze. Podłoże dla rośliny musi być luźne, aby możliwe było błyskawiczne odholowywanie wilgoci. Z tej przyczyny do gleby warto wrzucić np. piasek i obowiązkowo umieścić na spodzie warstwę drenażową.
Reanimacja zamiokulkasa w kilku prostych krokach
Domowa odżywka ostatniej szansy uratuje gnijącego zamiokulkasa. Kwiat szybko odżyje i zawiąże wiele nowych pędów. Jak przyrządzić specyfik? Bardzo łatwo. Wystarczy sięgnąć po tabletkę aspiryny.
Nie wszyscy wiedzą, że ten znany medykament ma mnóstwo innych zastosowań, nie tylko leczniczych. Kwas acetylosalicylowy wywiera korzystny wpływ na rośliny – wspiera ich odporność, walczy z chorobami oraz pobudza je do wzrostu. Ponadto, dobrze sprawdzi się jako ukorzeniacz roślin, bo sprzyja rozwojowi korzeni. Cudowną odżywkę zrobisz następująco: tabletkę aspiryny wrzuć do litra wody, a potem dobrze wymieszaj – lek ma się rozpuścić.
Uzyskaną mieszanką podlewaj zamiokulkasa raz w miesiącu. W ten sposób zmobilizujesz go do wzrostu i wesprzesz jego układ korzeniowy. Zanim się obejrzysz, na roślinie pojawi się krocie świeżych pędów.
Czytaj też: Ten błąd w pielęgnacji kaktusa popełniamy najczęściej. Zobacz, jak go uniknąć