Z najnowszego raportu niemieckiego ministerstwa obrony wynika, że gwałty i próby gwałtów w Bundeswehrze wciąż mają miejsce, a co gorsza ich ilość wzrasta. Wyniki raportu są oczywiście oparte na przypadkach przestępstw seksualnych, które zostały zgłoszone przełożonym. Faktyczna skala tego zjawiska nie jest znana.
Według raportu obejmującego okres do 14 listopada, żołnierze niemieckiej armii obojga płci zgłosili swoim dowódcom dwa razy więcej w porównaniu z rokiem 2016 gwałtów i prób gwałtu. Zwiększyła się też ilość pozostałych przestępstw na tle seksualnym szeroko rozumianych, takich tak niechciany dotyk lub molestowanie słowne.
Minister obrony Ursula von der Leyen nie przykłada do tego raportu zbyt dużej wagi. Wyniki raportu według niej niekoniecznie świadczą o wzroście przestępstw seksualnych wśród żołnierzy. Wyższe liczby tłumaczy rosnącą w porównaniu z ubiegłym rokiem odwagą ofiar, które postanawiają zgłosić przestępstwo.
Na początku roku wyciekło do mediów kilka skandali, które mocno nadszarpnęły wizerunek armii niemieckiej. Ujawniono wtedy fakty dotyczące m.in. molestowania i znęcania się nad żołnierzami w ośrodku szkoleniowym w Pfullendorf.
W tamtym okresie pani minister biła na alarm: – Z tego co wiemy wynika, że nie możemy dłużej utrzymywać wobec opinii publicznej i parlamentu, iż chodzi o odosobnione przypadki. Zbyt duża jest liczba incydentów, zbyt poważne ujawnione błędne decyzje dotyczące działań na poziomie dowódczym wobec oczywistych błędów.