Cezary Grabarczyk, były minister sprawiedliwości i infrastruktury w rządach PO-PSL, usłyszał w poniedziałek zarzuty prokuratorskie. Zdaniem Prokuratury Regionalnej w Katowicach obecny wiceprzewodniczący klubu PO miał w 2012 roku poświadczyć nieprawdę, ubiegając się o wydanie mu pozwolenia na posiadanie broni palnej.
W związku ze stawianymi mu zarzutami polityk Platformy Obywatelskiej w listopadzie 2017 roku zrzekł się immunitetu.
Grabarczyk został już przesłuchany w charakterze podejrzanego. Prokuratorzy ustalili, że poseł Platformy Obywatelskiej w związku z prowadzonym na jego wniosek postępowaniem o wydanie pozwolenia na posiadanie broni palnej bojowej, podał w marcu 2012 roku nieprawdziwe dane dotyczące egzaminu, którego zdanie jest konieczne do otrzymania zezwolenia na broń.
Cezary Garbarczyk miał potwierdzić w dokumentach odbycie i pozytywne przejście egzaminu. Śledczy jednak ustalili, że sześć lat temu polityk PO nie pojawił się na egzaminie. Ani na części teoretycznej, ani na części praktycznej. Potwierdziło to troje świadków, którzy w tym samym dniu zdawali egzamin w Łodzi.
Po opuszczeniu prokuratury w poniedziałek Grabarczyk oświadczył w rozmowie z dziennikarzami, że nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Wyjaśnił, że sprawa była już badana w 2015 roku. Została wtedy umorzona przez prokuraturę.
– Ponownie została podjęta; moim zdaniem to jest decyzja o charakterze politycznym – ocenił poseł PO. Na pytanie, dlaczego tak uważa, odpowiedział, że gdy sprawa była badana w 2015 roku, prokuratura wydała postanowienie o umorzeniu i wtedy nie budziło to wątpliwości.
– Odbyłem strzelanie, wypełniłem test; inaczej są oceniane przez prokuratorów te fakty i będę dowodził swojej niewinności przed sądem – zapowiedział Grabarczyk.