Powraca sprawa zatopionego przez Ukraińców krążownika rakietowego „Moskwa” – byłego, flagowego okrętu rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, który spoczywa na dnie Morza Czarnego. Okazuje się, że oficjalnie pochowano tylko jednego członka załogi. Władze rosyjskie nie chcą uznać 27 innych marynarzy za zmarłych. Nachodzą ich bliskich w domach – pisze „o2”.
Ukraiński wywiad podał w niedzielę, że rosyjskiej władze nie chcą uznać za zmarłych 27 załogantów zatopionego krążownika „Moskwa”. Wciąż są uznani za „zaginionych”. 19 marynarzy z tej liczby było poborowymi, siłą wcielonymi do rosyjskiej marynarki wojennej. Oficjalnie pochowano tylko jednego żołnierza z „Moskwy” – kadeta Wachruszewa.
Kapitan jako ostatni schodzi ze statku? W Rosji chyba nie ma takiego obyczaju. Dowódca „Moskwy” Anton Kuprin opuścił okręt „jako jeden z pierwszych” – według informacji ukraińskiego wywiadu. Ucieczkę miał później usprawiedliwiać chęcią ratowania poborowych, choć faktem jest rzekomo, że dostał rozkaz opuszczenia jednostki od swoich przełożonych po „wybuchu pożaru”.
Krewni upominają się o dusze „zaginionych”
Bliscy marynarzy, którzy najprawdopodobniej zatonęli razem z krążownikiem „Moskwa” są ignorowani przez rosyjski sztab. Dowództwo nie chce uznać ich za zmarłych. Zamiast tego 27 marynarzy kwalifikuje się wciąż jako „zaginionych”. Ich krewnych skierowano zaś do specjalnej grupy prawników, lekarzy i psychologów, którzy mają za zadanie ukrywać informacje o zmarłych i zaginionych poborowych z okrętu „Moskwa”.
Według ukraińskiego wywiadu, napięcie wśród osób bliskich marynarzy, którzy nie wrócili z Moskwy cały czas rośnie.
„Dowiadując się o chęci bliskich, by publikować informację o zmarłych w mediach, funkcjonariusze FSB przychodzą do ich domów i miejsc pracy i prowadzą ‘prace wyjaśniające’ z groźbami odpowiedzialności karnej za ujawnienie tajemnic państwowych” – poinformował GUR.
Wielka strata rosyjskiej marynarki wojennej
Krążownik „Moskwa” został zatopiony ukraińskimi, przeciwokrętowymi pociskami manewrującymi „Neptun”. Początkowo Rosjanie uważali, że na jednostce doszło do pożaru, który nie miał związku z atakiem. Finalnie okręt zatonął w połowie kwietnia, zabierając pod wodę wciąż nieokreśloną liczbę marynarzy. Według amerykańskiego „The New York Times” była to największa strata poniesiona przez jakąkolwiek marynarkę wojenną świata od 40 lat. Zdaniem NBC krążownik Moskwa był największym rosyjskim okrętem zatopionym w walce od II wojny światowej.