Nie milkną komentarze dotyczące kuriozalnego zachowania opozycyjnej posłanki, która w ramach antyrządowej demonstracji wwiozła w bagażniku dwóch demonstrantów na teren Sejmu.
Posłanka Joanna Schmidt wykorzystała fakt, że z racji pełnionej przez siebie funkcji, nie jest w żaden sposób kontrolowana przy wjeździe do gmachu sejmowego. Jaka ją spotkała kara za ten partyzancki wyczyn? Otrzymała jedynie zakaz wjeżdżania samochodem na teren Sejmu na czas najbliższego posiedzenia.
Zainspirowany tymi zdarzeniami Paweł Kukiz, na swoim profilu FB wypowiedział się w kwestii bezpieczeństwa w Sejmie, a raczej jego braku. Uświadamia w swoim wpisie, że goście zapraszani do Sejmu czy też zwiedzający ten budynek są zawsze drobiazgowo kontrolowani przez strażników. Natomiast „poseł idzie sobie gdzie chce absolutnie niekontrolowany.”
Kukiz przedstawia swoje obawy co do intencji części parlamentarzystów: – A skąd pewność, że jednemu czy drugiemu kiedyś nie odwali i nie wymyśli sobie, by w ramach np. „obrony demokracji” zamiast wnosić jakieś gadżety na mównicę sejmową, wniesie tam po prostu bombę, żeby odpalić w „ramach protestu”, a samobójczą śmiercią „zapisać się na kartach historii” jak swego czasu „Szary Obywatel”?
Polityk przekonuje, że przez trzy lata pracy w Sejmie miał okazję, aby obserwować z bliska „wielu psychopatów z mandatem”. Sugeruje, że środki bezpieczeństwa powinny dotyczyć także posłów, a ponadto proponuje wprowadzenie obowiązkowych badań psychiatrycznych dla parlamentarzystów, zanim otrzymają mandat poselski.
Wyraził też brak zaufania do części polityków zasiadających w sejmowych ławach: – „Posłów” wybierają nie ludzie, a wodzowie partii politycznych, którym często obojętna jest psychika jego żołnierza. Byleby tylko podnosił łapę tak, jak wódz sobie tego życzy. A czy wariat, przeciętniak albo pół idiota? Bez znaczenia. Ważne jedynie, by rozkazów słuchał.