Do niezwykle niecodziennego zdarzenia doszło w centrum Warszawy. Strażnicy miejscy pod Pałacem Kultury i Nauki zabezpieczyli wiele kilogramów… truskawek, które były sprzedawane nielegalnie. Całą sprawą następnie zajmie się sąd.
O incydencie informuje „Gazeta Wyborcza”. Tuż przed wejściem do metra Centrum w Warszawie mężczyzna bez wymaganych zezwoleń sprzedawał truskawki i czereśnie. Sprzedający działał w taki sposób i w tym samym miejscu od kilku lat.
Strażnicy niemal każdego dnia odwiedzali sprzedawcę i wypisywali mu mandat lub rekwirowali towar. – Ten pan nielegalnie sprzedaje owoce w tym miejscu, nie ma zezwolenia, nie odprowadza podatku. W takich sytuacjach musimy interweniować – tłumaczy dziennikarzowi „GW” strażnik.
W ostatni wtorek reporter „Gazety Wyborczej” był świadkiem jednej z takich interwencji. Mundurowi najpierw wylegitymowali sprzedawcę, a następnie zarekwirowali truskawki – owinęli je siatką i umieścili w radiowozie.
– Trafiają do chłodni w naszej komendzie przy Młynarskiej. Potem sąd ma siedem dni, by zdecydować, czy towar wraca do właściciela, czy przepada i idzie do utylizacji. Prawie zawsze wybierana jest ta druga opcja. Po kilku dniach te owoce i tak nie nadają się już do sprzedaży – wyjaśnia jeden z funkcjonariuszy w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.