Kuriozalne tłumaczenie kierowcy. Po mandacie.. zapomniał komu pożyczył auto!

REKLAMA

Do kuriozalnej sytuacji doszło na jednej z łódzkich ulic. Kierowca Nissana otrzymał mandat za przekroczenie prędkości, zaś w trakcie wyjaśniania sprawy właściciel pojazdu rzekomo nie pamiętał, komu przekazał samochód.

Zdarzenie miało miejsce w kwietniu tego roku na jednej z ulic w łódzkiej dzielnicy Bałuty. Kierowca Nissana został przyłapany przez fotoradar, przekraczając prędkość o ponad 100 km/h (przy ograniczeniu do 70 km/h jechał 170 km/h). Tego typu wykroczenie może skutkować mandatem karnym w wysokości 500 zł, 10 punktami karnymi i odebraniem prawa jazdy na trzy miesiące. Mężczyzna nie przyjął mandat, wskutek czego sprawa trafiła do sądu, która właśnie się zakończyła.

REKLAMA

Główny Inspektorat Transportu Drogowego wydał specjalne oświadczenie, w którym poinformował, że właściciel pojazdu miał wskazać, komu powierzył pojazd. Mężczyzna jednak.. nie pamiętał tego faktu, nie rozpoznając jednocześnie, która siedział w samochodzie w trakcie łamania przepisów. Inspektorzy nie zamknęli jednak sprawy i prowadzili dalsze czynności.

Kolejnym krokiem w celu ujęcia sprawcy tego wykroczenia było udostępnienie wizerunków potencjalnych mężczyzn i przekazanie ich do referatu dowodów osobistych. Okazało się, że kierowcą był syn właściciela Nissana, przeciwko któremu po zebraniu niezbędnych materiałów dowodowych skierowano wniosek o ukaranie do Sądu Rejonowego w Łodzi.

REKLAMA

Wydający wyrok nie mieli żadnych wątpliwości co do przebiegu całego zdarzenia, jak również faktu, że to syn właściciela pojazdu przekroczył prędkość. Z tego powodu Sąd zarządził grzywnę w wysokości 1200 zł, zaś na konto kierowcy trafiło dodatkowo 10 punktów karnych. Dodatkowo stracił on prawo jazdy na trzy miesiące.

Udostępnij: