To musiał być dla ratowników szok! Podczas zabezpieczania prowizorycznego lądowiska pod śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratowniczego, który wezwano do potrzebującego, starszego mężczyzny, znaleziono zwłoki innej osoby. Martwe ciało leżało na łące. Nikt wcześniej nie zauważył nieboszczyka.
„Zgłoszenie o starszym mężczyźnie, który najprawdopodobniej się zadławił, dostaliśmy w sobotę po godzinie 18. Na miejscu okazało się, że nie ma wolnej karetki, więc wezwano śmigłowiec LPR” – powiedział rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Legionowie Łukasz Szulborski, cytowany przez „Fakt”. „Na łączce, na której miał lądować śmigłowiec, kręcące się tam osoby znalazły ciało mężczyzny. Natychmiast powiadomiły o tym naszych ratowników, którzy pobiegli na miejsce. Okazało się, że ciało leżało tam już jakiś czas. Miało plamy opadowe”.
Makabryczne odkrycie podczas akcji LPR. W okolicy lądowiska dla śmigłowca znaleziono zwłoki
Plamy opadowe pojawiają się, kiedy w układzie krwionośnym człowieka zanika krążenie. Łatwo było więc stwierdzić ratownikom, że mężczyzna nie żył na długo wcześniej, zanim został – zupełnie przypadkowo – znaleziony.
Akcja ratownicza, mająca na celu uratowanie seniora, szybko przerodziła się więc w kryminalne śledztwo. Oczywiście ratownicy zajęli się pierwotnym wezwaniem. Na miejscu znalezienia zwłok zjawił się natomiast prokurator.
Ciało zostało znalezione w Chotomowie (woj. mazowieckie) przy ulicy Partyzantów – jak przekazał rzecznik Komendy Stołecznej Policji, Bartłomiej Śniadała. Nieboszczyk został wstępnie zidentyfikowany, jako 35-letni mężczyzna. Śledczy, badający miejsce zdarzenia, na ten moment wykluczyli udział osób trzecich w zgonie 35-latka.
Jeśli chodzi o mężczyznę, do którego wezwane śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, ostatecznie interwencja skończyła się szczęśliwie. Poczuł się lepiej, więc nie było konieczności hospitalizacji.