Biznesmen Marek Falenta, który nagrywał w restauracjach prominentnych polityków Platformy Obywatelskiej i przyczynił się do zwycięstwa wyborczego PiS w 2015 roku, obawia się o swoje życie. Nie chce trafić do polskiego więzienia, bo boi się, że w celi może go ktoś zabić.
Mecenas Marek Małecki, obrońca przebywającego w hiszpańskim areszcie biznesmena, w rozmowie z „Rzeczpospolitą” potwierdził obawy swojego klienta. Jak ujawnił Małecki, zastrzegając jednocześnie, iż nie może zdradzać szczegółów, zarówno Falenta, jak również jego obrońcy, otrzymali informacje, że w polskim zakładzie karnym grozi mu realne niebezpieczeństwo.
W związku z tym prawnicy biznesmena będą wstrzymywać jego ekstradycję do kraju do momentu rozpoznania kasacji od skazującego wyroku. Zamierzają wykorzystać wszystkie możliwe procedury procesowe, by do tego czasu ich klient nie przebywał w polskim zakładzie karnym.
Marek Falenta, którego w piątek zatrzymano w rejonie Walencji w Hiszpanii, gdzie się ukrywał, przebywa obecnie w areszcie ekstradycyjnym. Według informacji, do których dotarła „Rzeczpospolita”, hiszpański sąd już w przyszłym tygodniu może się zająć wnioskiem strony polskiej o jego wydanie.