„Wysokie obcasy”, czyli weekendowy dodatek do „Gazety Wyborczej”, napisał o protestach Marty Lampart.
„Robić rzeczy, nie gadać” – takie hasło pojawiło się na okładce najnowszych „Wysokich obcasów”, których głównym tematem były działania liderki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
„Kiedy w październiku 2020 roku Ogólnopolski Strajk Kobiet otwierał swoją siedzibę w Warszawie, malowała ściany. Kiedy jeździła pociągiem na trasie Wrocław – Warszawa, nagrywała live’y. A kiedy powiedziała głośno to, co sfrustrowani działaniami PiS obywatele i obywatelki myśleli – „W**********” – poszły za nią setki tysięcy Polek i Polaków” – pisze dodatek do „GW”.
Wspomniano również o działaniach Lempart z 2017 roku, kiedy uczestniczyła w konferencji „Czas na kobiety” w Wałbrzychu: „Pracodawczyniom mówiła, że solidarność to pozwolenie, by pracownice mogły przyjść do firmy z symbolami Strajku. Podkreślała, że nie ma monopolu na demonstrowanie. Że nie wie wszystkiego. Rozumie, że w małym miasteczku, gminie, we wsi trudniej jest wyjść i protestować. I że taki protest liczy się podwójnie”.
„Na ulicach pełno jest młodych ludzi. Biorą Lempart taką, jaka jest – brutalnie szczerą. Mówiącą, że Kaczyński to mem. Że to nasza Polska, a PiS ma w*******” – czytamy w magazynie.
„Wysokie Obcasy” poinformowały także, że Lempart często zmienia numery telefonów, gdyż „jej dane opublikowali neofaszyści. Z tego samego powodu nie bywa w domu”. – Ja się, k…., boję, że mnie zabiją. Boję się o ludzi na ulicach. Reszty się nie boję. (…) W……….. Grzeczna już byłam – deklaruje liderka Strajku Kobiet.