Premier Mateusz Morawiecki, kilka dni po ogłoszeniu składu nowego rządu udał się do Brukseli na spotkanie z zagranicznymi mediami by zrobić „dobry grunt pod interesy”.
Rekonstrukcja w Radzie Ministrów miała pokazać, że polski rząd wziął sobie do serca liczne uwagi ze strony Unii Europejskiej i chce dążyć do osiągnięcia z nią porozumienia. Usunięto „kontrowersyjnych” ministrów, którzy budzili w UE najwięcej wątpliwości, jak również „twarz” tych wszystkich niekorzystnych działań – Beatę Szydło. Wiele zagranicznych mediów wyrażało przekonanie, że „przetasowanie to znak złagodzenia stanowiska”. Zresztą nawet sam Mateusz Morawiecki cytowany na łamach francuskiej prasy otwarcie przyznawał, że „Nowi ministrowie (…) są po to, (…) żebyśmy budowali Polskę podmiotową w ramach silnej Europy ojczyzn”. Jak w rzeczywistości przebiegła misja polskiego premiera?
Szef polskiego rządu przekazał zagranicznym mediom siedmiostronicowy dokument wyjaśniający powody zmian w sądownictwie. Dowiedzieli się z niego m.in. że: „W Sądzie Najwyższym wciąż zasiadają sędziowie, którzy byli zaangażowani w ferowanie surowych, politycznie umotywowanych wyroków w czasie stanu wojennego w latach 80. Inni byli poufnymi informatorami komunistycznego aparatu bezpieczeństwa. Ich ciągła obecność w najwyższym sądzie państwowym oraz wpływ, jaki na niego mają, odbiły piętno zarówno na poziomie społecznego zaufania do władzy sądowniczej, jak także na postępowaniu młodszych sędziów” – tak brzmi fragment ujawnionego przez Gazetę Wyborczą dokumentu.
Na opublikowane doniesienia z Brukseli zareagowali dziennikarze, m.in. Michał Kuczyński z Crowdmedia.pl , który skomentował je słowami: „Nowy premier wykorzystał kłamliwy artykuł z Gazety Polskiej, opublikowany w szczycie kampanii antysędziowskiej o sędziach stanu wojennego w Sądzie Najwyższym czy agentach służb komunistycznego aparatu represji. Tezy przemawiające do pisowskiego elektoratu, będące zlepkiem półprawd, manipulacji i ordynarnych kłamstw zostały użyte jako element planu przywracania Polsce twarzy państwa praworządnego”.
Wydaje się, że faktycznie kontrowersyjne wyjaśnienia premiera mogły zmniejszyć wiarę w nowe otwarcie w relacjach z Polską. A może jednak mimo wszystko nastąpi w nich dobra zmiana?