Leszek Miller w środowej rozmowie w radiu TOK FM nie wykluczył, że premier Mateusz Morawiecki mógł być inwigilowany przy użyciu oprogramowania szpiegowskiego Pegasus, znajdującego się w posiadaniu polskich służb specjalnych.
Według wcześniejszych doniesień agencji Associated Press Pegasusem był szpiegowany obecny senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza. Jego telefon miał zostać zhakowany ponad 30 racy w 2019 roku, gdy polityk był szefem sztabu wyborczego KO w wyborach parlamentarnych. Z innych informacji wynika, że Pegasus został użyty także wobec adwokata Romana Giertycha oraz prokurator Ewy Wrzosek. O fakcie podsłuchiwania poinformował również w mediach społecznościowych były szef sztabu generalnego gen. Mieczysław Gocul.
Miller podkreślił w TOK FM, że „afera z Pegasusem będzie mogła mieć siłę wybuchu bomby atomowej po zmianie władzy”. – Ma ona taki kaliber, że nie da jej się zamieść pod dywan – oświadczył.
Odnosząc się do zapowiedzi lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska dotyczącej złożenia przez KO wniosku o powołanie sejmowej komisji śledczej tej sprawie, lewicowy eurodeputowany stwierdził, że PiS nie dopuści do jej powołania.
Były premier nie wykluczył również, że inwigilowany mógł być także Morawiecki. Powodem miałyby być wewnętrze rozgrywki w obozie Zjednoczonej Prawicy.
– Bardzo możliwe, że premier Mateusz Morawiecki też jest na liście podsłuchiwanych, bo walka między nim a Zbigniewem Ziobrą trwa od dłuższego czasu – oznajmił polityk.