Na antenie „Polsat News” ekspert przestrzegł mieszkańców terenów zalewowych przed nieuczciwymi agentami ubezpieczeniowymi. Poszukując szybkiego zarobku, finansowi drapieżcy oferują polisy ubezpieczeniowe, które rzekomo gwarantują wypłatę odszkodowania w przypadku nadejścia wielkiej wody. W rzeczywistości usługi wchodzą w życie dopiero po dwóch tygodniach, w związku z czym ochrona nie obowiązuje w przypadku zalania. Ekspert radzi także, co robić, jeśli wykupiliśmy ubezpieczenie wcześniej.
Sytuacja powodzian jest nie do pozazdroszczenia. Zalane domy są dla nich oczywistą tragedią, a na dodatek muszą uważać na złodziei i szabrowników, którzy czyhają na ich dobytki. Niedawno informowaliśmy nawet o wolontariuszce, którą złodziej okradł w biały dzień.
Mieć się na baczności muszą także mieszkańcy miejscowości, gdzie wielka woda jeszcze nie dotarła. Jest to teren działania innego rodzaju „sępów”. Chodzi o nieuczciwych agentów ubezpieczeniowych, którzy wciskają ludziom polisy, rzekomo ubezpieczające ich od skutków powodzi. Jak jest w rzeczywistości tłumaczył na antenie „Polsat News” ekspert ds. finansów Jacek Dziuba.
Specjalista podkreślił, że ubezpieczenie wykupione tuż przed powodzią zwyczajnie nie zadziała! „W standardowych ubezpieczeniach jest tak, że zazwyczaj od północy działa polisa. Natomiast w tym przypadku najczęściej jest to 14 dni” – podkreślił Jacek Dziuba.
Uwaga na pseudoagentów! Finansowi szabrownicy grasują na terenach zalewowych, oferując bezwartościowe polisy ubezpieczeniowe
Ekspert ostrzegł, że na terenach zalewowych działa bardzo wielu pseudoagentów, którzy obiecują szybkie ubezpieczenie mieszkańców. „Osoby nie mając wiedzy czy to jest właściwy agent ubezpieczeniowy, łapią się na tzw. sztuczki i podpisują polisy. Potem te polisy nie obowiązują” – tłumaczy.
Co z osobami, które przytomnie zabezpieczyły się przed powodzią i zawczasu wykupiły polisy ubezpieczeniowe? Dziuba tłumaczy, że wysokość odszkodowań zależy przed wszystkim od wartości polisy w umowie, a także zgromadzonych dowodów zniszczeń.
„Zdjęcie, że mieliśmy telewizor w domu, pralkę, jest potwierdzeniem, żeby wystąpić o odszkodowanie” – posłużył się przykładem. „W przypadku firm jest inaczej, bo są wystawiane faktury. Jeśli nawet straciliśmy dokumenty w naszym biurze, to dokumenty znajdują się nadal na serwerach, u dostawcy, odbiory” – dodał specjalista ds. finansów Jacek Dziuba na antenie „Polsat News”.