
Tegoroczne Halloween nie przebiegło bez incydentów, które stały się już bardzo smutną „tradycją”. Stand-uperka z Łodzi ostrzegła w piątek w mediach społecznościowych, że ktoś nafaszerował cukierki, którymi obdarowano m.in. jej córkę, igłami. Niebezpieczne słodycze miały pochodzić od trzech osób, ale finalnie okazało się, że sprawcą jest małoletni, który potraktował to jako „żart”.
Do zdarzenia doszło podczas wieczoru Halloween w jednej z łódzkich dzielnic. Jak poinformował na swoim fanpage’u stand-uperka Aleksandra Radomska – jej córka oraz koleżanki dziewczynki znalazły w słodyczach, które wcześniej zebrały od mieszkańców w ramach zabawy „cukierek albo psikus”, ostre przedmioty.
„Dziś moja córka zbierała cukierki z koleżankami. I od kilku różnych osób na Bałutach w okolicach Marysińskiej dostała cukierki z igłami w środku. Sprawdźcie, proszę, słodycze waszych dzieci – dzieciaki mówią, że igły były w różnych cukierkach od przynajmniej trzech osób – w tym przemiłej starszej pani” – napisała na Facebooku Radomska.
Jakiś czas później kobieta udostępniła w mediach społecznościowych kolejny wpis, w którym informowała, że sprawcę okrutnego procederu udało się ustalić. „Dziś okazało się, że sprawcą zdarzenia jest osoba małotetnia, która umieściła igły w cukierkach w ramach… żartu. Absolutnie nie zdając sobie sprawy z konsekwencji (które ponosi) i ich – także medialnej skali” – wyjaśniła stand-uperka.
Postanowiła, że nie będzie dalej nagłaśniać sprawy, aby nie uderzać w dziecko, będące autorem niebezpiecznego żartu, oraz najprawdopodobniej niezdających sobie sprawy z jego zachowania rodziców.
„Bardzo proszę też o zaniechanie ocen, komentarzy, snucia insynuacji, które mogą w niesprawiedliwy sposób dotknąć wielu osób, które od wczoraj przeżywają stres, którego nikomu nie życzę” – zaapelowała artystka.

Źródło: facebook / Aleksandra Radomska

