W poniedziałek, 22 lutego, w wieku 74 lat zmarł słynny polski podróżnik Aleksander Doba. Do tragedii doszło po zdobyciu przez niego najwyższego szczytu Afryki – Kilimandżaro (5895 m wysokości). O fakcie poinformowali we wtorek jego bliscy na Facebooku. Jednym z wielu wielkich osiągnięć Doby było pierwsze w historii samotne przepłynięcie kajakiem Oceanu Atlantyckiego.
Okoliczności śmierci podróżnika przybliżył stacji Polsat News Łukasz Nowak, założyciel Klubu Podróżników Soliści, który organizował wyprawę na znajdujący się w Tanzanii szczyt.
Dobie udało się zdobyć Kilimandżaro, co było jego wieloletnim marzeniem.
– Olek krzyczał „Afryka dzika”, mówił, że jest w świetnej formie. Nie miał objawów choroby wysokościowej, był z nim kontakt – stwierdził. – Olek zdobył szczyt o godz. 11 w poniedziałek – relacjonował przebieg zdarzeń. – Przed wykonaniem zdjęcia poprosił o chwilę odpoczynku. Później stracił przytomność, a zaraz później funkcje życiowe – mówił Nowak. Podkreślił też, że w drodze na szczyt Dobie towarzyszyli doświadczeni przewodnicy, którzy na swoim koncie mieli kilkaset podobnych wypraw.
Mimo natychmiastowej reanimacji Doba zmarł. Jego ciało, po sprowadzeniu na dół, zostało przetransportowane do lokalnego szpitala w tanzańskim Moshi.
Aleksander Doba miał na koncie wiele spektakularnych wyczynów, które już zapisały się w historii. Kajakiem pokonał z sukcesem nie tylko Ocean Spokojny, ale również Morze Bałtyckie oraz jezioro Bajkał. Jako pierwszy opłynął polskie wybrzeże od Polic do Elbląga.
W 2015 roku znane pismo „National Geographic” przyznało Dobie tytuł „Podróżnika Roku”. W tym samym roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 2018 roku – Medalem Stulecia Odzyskanej Niepodległości.