Opozycja poparła podwyżki dla polityków, bo brakuje jej na ubrania

REKLAMA

W piątek Sejm głosami PiS z poparciem większości posłów opozycji z Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i PSL–KP przegłosował gigantyczne podwyżki pensji dla polityków, w tym dla prezydenta, premiera i ministrów, parlamentarzystów i samorządowców.

W rozmowie z portalem OKO.press jeden z polityków opozycji, który nie zgodził się na ujawnienie nazwiska, przyznał, że sposób głosowania był uzgodniony z PiS. – Wszystkim zależało na tych podwyżkach. To był układ z PiS – stwierdził.

Polityk wyjaśnił jednocześnie, że posłowie partii opozycyjnych zagłosowali za zwiększeniem uposażeń, ponieważ mają ciężkie życie i brakuje im pieniędzy na ubrania.

REKLAMA

– Posłowie dokładają do polityki. Wyjazdy do okręgu, ubrania – a jak jesteś politykiem, kupujesz więcej ubrań – żalił się parlamentarzysta. – Posłowie należący do partii oddają po kilka procent swojej pensji na składkę partyjną. To kilkaset złotych. Jeśli nie płacisz, masz problem. Możesz dostać kiepskie miejsce w następnych wyborach albo wcale nie znaleźć się na liście. Kiedy nadchodzą wybory, wydajesz jednorazowo 50 tysięcy złotych – ubolewał.

– Polska polityka jest biedna – oświadczył poseł opozycji, tłumacząc, że „między 2010 a 2020 średnia płaca wzrosła o 60 proc. – z 3300 do 5200 zł brutto. A pensje posłów spadły o 20 proc.”.

Zgodnie z przegłosowanymi wspólnie przez PiS i opozycję zmianami – z wyłączeniem Konfederacji, która była „przeciw” – podwyżki obejmą uposażenia prezydenta (wzrost zarobków o 106 proc. do 26 000 zł brutto), parlamentarzystów (wzrost o 58 proc. – do 12 600 zł), premiera (wzrost o 100 proc. – do 22 000 zł), ministrów (wzrost zarobków o 78 proc. – do kwoty 18 000 zł) oraz samorządowców. Pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda zarabiać będzie prawie 18 000 zł brutto miesięcznie.

Podziel się: