Wybory prezydenckie dopiero za rok, ale ich wynik może zostać przypieczętowany… już dziś! Od tej jednej decyzji może zależeć los kandydata, którego latem przyszłego roku wystawi w wyścigu o Pałac Prezydencki Prawo i Sprawiedliwość. Chodzi oczywiście o decyzję Państwowej Komisji Wyborczej w zakresie ewentualnego odebrania PiS milionów złotych w postaci subwencji partyjnej. Wszystko wskazuje na to, że PKW orzeknie na niekorzyść partii Jarosława Kaczyńskiego. Jak ta decyzja może pokrzyżować plany PiS na zainstalowanie w Pałacu Prezydenckim swojego człowieka?
REKLAMA
Nietrudno sobie wyobrazić, jak nerwowa musi być teraz atmosfera przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Napięcie w siedzibie PiS to niemal oczywistość w obliczu tego, co dzieje się kilka ulic dalej.
W czwartek, 29 sierpnia, o godz. 10:30 rozpoczęło się posiedzenie Państwowej Komisji Wyborczej. Media piszą o „sądnym dniu” dla Prawa i Sprawiedliwości, gdyż to właśnie na tym posiedzeniu ma zapaść decyzja w sprawie odebrania partii milionów złotych subwencji. PKW podejmuje takie działania w przypadku dopatrzenia się w sprawozdaniu partyjnym nieprawidłowości finansowych na duże kwoty, a takie błędy wykryto właśnie w podsumowaniu finansów PiS z zeszłego roku.
REKLAMA
PiS może już dzisiaj przegrać wybory prezydenckie. Wszystko zależy od decyzji PKW
Początkowo uważano, że Prawo i Sprawiedliwość może utracić nawet ¾ całej subwencji partyjnej na bieżący rok. Uszczupliłoby to budżet partii o prawie 20 milionów złotych! Już teraz PiS ma trudności ze spłatą pożyczki, którą zaciągnęło na kampanię przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku.
Okazuje się jednak, że decyzja PKW może nie być aż tak dotkliwa dla PiS. Choć wszystkie znaki na niebie mówią, że partia utraci subwencje, mało prawdopodobne, że będzie to aż 75 proc. całej kwoty.
„PiS może stracić kilka-kilkanaście milionów złotych, podczas gdy w ciągu całej kadencji partia i tak zainkasuje ok. 100 mln zł z budżetu państwa” – podawał wczoraj „Onet”, o czym pisaliśmy w innym artykule.
REKLAMA
Sęk w tym, że nawet utrata kilku milionów może oznaczać dla PiS-u kolejną, dotkliwą porażkę, burzącą wszelkie polityczne nadzieje na następne lata. Niewykluczone, że kandydatem PiS będzie ktoś mało znany – ktoś taki, jak Andrzej Duda, zanim został prezydentem. Wówczas taka strategia opłaciła się partii Kaczyńskiego. Problem w tym, że uszczuplenie budżetu oznacza uszczuplenie w strukturach, a tym samym mniejsze możliwość promocji być może kompetentnego, ale nieznanego wyborcom kandydata – zwraca uwagę prof. Antoni Dudek, którego opinię przytoczył „Fakt”.