Niedawno lotem błyskawicy, Polskę i nie tylko, obiegła informacja, że Jarosław Kaczyński na sali sejmowej zgłębiał tajniki „Atlasu kotów”. Czyżby ta, nie raz demonstrowana, miłość prezesa do kotów zainspirowała posłów? Co dziwne, nie tylko posłowie PiS popierają inicjatywę, co mogłoby wskazywać na chęć przypodobania się szefowi, ale także posłowie opozycji.
Wszystko na to wskazuje, że na polskich drogach pojawią się tabliczki z napisem „Uwaga koty. Zwolnij!”. A przynajmniej głośno i bez żartów zaczyna się o tym projekcie mówić.
Marek Suski, bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego stwierdził: – Podoba mi się pomysł stawiania takich znaków. Są już przecież podobne, dotyczące zwierząt dzikich, na przykład przy wjeździe do lasu. To na pewno nie byłaby fanaberia i warto spróbować to zrobić, skoro można uratować zwierzęta domowe.
Ewa Drozd z PO, reprezentująca Parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt również chwali ten pomysł:
– Na pewno warto, żebyśmy przygotowali rozwiązanie dotyczące takich znaków. Jeśli taki znak działa, to na pewno warto podjąć tę sprawę. Przecież przy drogach są już znaki, które zwracają uwagę kierowców na jeże. Dlaczego nie miałoby być kotów?
Jako przykład skuteczności takiego znaku można wskazać wieś Tarnów w Wielkopolsce, w której pojawiło się takie ostrzeżenie i od tej pory żadne okoliczne zwierze nie straciło życia pod kołami samochodu.