Młody mężczyzna narodowości polskiej został przewieziony w Holandii do szpitala w stanie krytycznym. Wcześniej Polak koczował w namiocie w rezerwacie przyrody w pobliżu miejscowości Kerkdriel. Lekarze nie zdołali go uratować i zmarł.
Swoje obozowisko miał nad brzegiem rzeki Moza. Na razie na temat Polaka nie wiele można powiedzieć, poza tym co podają media – był to mężczyzna w młodym wieku. Pod opiekę lekarzy trafił w niedzielę. – Poszkodowany znajdował się w stanie krytycznym, jego organizm był mocno wychłodzony – mówi rzecznik straży pożarnej.
Poza strażą pożarną i policją czynności ratownicze realizował także śmigłowiec ratunkowy. Zgodnie z tym co podają służby, namiot Polaka był zlokalizowany na obszarze zalewowym. Gdy wystąpiły weekendowe obwite opady deszczu, rzeka bardzo szybko podniosła swój stan.
Na początku w sprawie rozpoczęte było śledztwo, ale zostało zakończone. Policja uznała zdarzenie za niefortunny wypadek.
Przypuszcza się, że mężczyzna mieszkał w rezerwacie już dłuższy czas. Są też świadkowie, którzy poinformowali, że w okresie letnim w namiocie nad rzeką przebywało dwóch Polaków. Gdy służby interweniowały, drugiego mężczyzny nie znaleziono.