REKLAMA
Grzegorz W., Polak pracujący w Niemczech w roli opiekuna osób niedołężnych niebawem może stanąć przed wymiarem sprawiedliwości. Śledczy zarzucają mu, że w trakcie wykonywania swoich obowiązków doprowadził do śmierci łącznie sześciu osób.
37-latek przebywa w niemieckim areszcie od ponad roku. Jest to efekt zarzutów ze strony prokuratury w Monachium, wedle których miał dopuścić się sześciokrotnego morderstwa. To jednak nie koniec zarzutów – Grzegorz W. miał również podjąć trzy kolejne próby zabicia swoich podopiecznych, uszkodzić ciało trzem innym, a także dopuścić się kradzieży i oszustw.
REKLAMA
Polak pracował za naszą zachodnią granicą w sektorze prywatnym, świadcząc swoje usługi wobec prywatnych osób. Zatrudniany był jako opiekun niedołężnych. W trakcie swoich wizyt wstrzykiwał im insulinę, choć nie było ku temu żadnych powodów medycznych. Sześciokrotnie taka sytuacja zakończyła się śmiercią pacjentów, zaś w kilku przypadkach przez zgonem uchroniła ich natychmiastowa pomoc medyczna.
Pierwsze ślady niepoprawnego wykonywania swoich obowiązków pojawiły się ponad rok temu. W lutym 2018 roku niemiecka prokuratura rozpoczęła śledztwo w sprawie śmierci 87-letniego mężczyzny spod Monachium. Jak się okazało, na jego ciele znaleziono świeży ślad po igle strzykawki. W mieszkaniu 37-latka znaleziono zapas insuliny, a ponadto wartościowe przedmioty należące do denata.
Zatrzymany Polak po usłyszeniu zarzutów nie przyznał się do winy związanej z chęcią wyrządzania krzywdy czy doprowadzania do zgonów swoich podopiecznych. Przyznał jednak, że robił im zastrzyki z insuliną, a także przeszukiwał i rabował ich domy.
REKLAMA