W styczniu tego roku Rafał Wójcikowski uległ śmiertelnemu wypadkowi na trasie S8 koło Rawy Mazowieckiej. Teraz okazuje się, że być może nie był to nieszczęśliwy wypadek lecz zabójstwo!
Stwierdzono bowiem, że w samochodzie posła Kukiz’15 był uszkodzony przewód hamulcowy, natomiast na miejscu wypadku akumulator znaleziono 20 metrów za samochodem. Dodatkowo zastanawiający jest fakt, że do śmiertelnego wypadku doszło w czasie, gdy polityk zajmował się ustawą budzącą duże kontrowersje.
Dziennikarz badający tę sprawę Rafał Otoka-Frąckiewicz stwierdził: – Z moich ustaleń, którymi dziele się w mediach o kilku miesięcy, wynika, że cichcem, kończy się jej vacatio legis, przepchana jest ustawa wyprowadzająca z Polski grube miliardy. Nie żeby nikt o niej nie wiedział. Na kilka dni przed śmiercią Rafała rozmawiałem z nim na jej temat i miał grube portfolio zastrzeżeń, uwag i wątpliwości które zamierzał poruszyć z mównicy sejmowej. W skrócie, chodzi o ryzyko oddania Totalizatora w amerykańskie ręce. Nie zdążył.
Piętrzą się niejasności co do samego wypadku. Świadek, który przejeżdżał obok miejsca zdarzenia, stwierdził, że widział auto na światłach awaryjnych, ale nikogo nie było na zewnątrz. Rzecz w tym, że akumulator odnaleziono 20 metrów dalej, a przecież nie jest możliwe, aby samochód stał na światłach bez akumulatora.
Prokuratura wciąż bada sprawę, zbierając kolejne materiały dowodowe.