Kiedy wydawało się , że sytuacja z epidemią koronawirusa powoli zaczyna wracać do normy, okazało się, że to było tylko na chwilę. W całej Hiszpanii jest obecnie ponad 220 aktywnych ognisk zakażenia koronawirusem, które występują we wszystkich regionach kraju, z wyjątkiem autonomicznych miast Ceuta i Melilla, a najnowsze stwierdzono na Balearach, wyspach Majorka i Menorka oraz Formentera.
Jak informuje redakcja Wprost, szef autonomicznego rządu Katalonii Quim Torra poinformował w czwartek, że rozważa możliwość zamknięcia w całym regionie nocnych lokali rozrywkowych, gdzie dochodzi do dużej liczby zakażeń.
Natomiast władze gminy Totana w regionie Murcji, na południowym wschodzie kraju, zabroniły od czwartku wjazdu i wyjazdu z tej miejscowości, zamknęły domy opieki i ograniczyły wizyty w domach spokojnej starości. Doszło tam do gwałtownego wzrostu zakażeń, a punktem zapalnym okazały się właśnie nocne lokale.
Od poniedziałku we wszystkich regionach Hiszpanii, z wyjątkiem Madrytu i Wysp Kanaryjskich, wprowadzono obowiązek noszenia maseczek w miejscach publicznych. Władze Barcelony zdecydowały we wtorek ograniczyć częściowo dostęp do dziesięciu miejskich plaż.
Od zniesienia stanu alarmowego 21 czerwca odnotowano w Hiszpanii prawie 19 tys. nowych przypadków zakażeń. W ciągu ostatniej doby liczba nowych przypadków koronawirusa w kraju wzrosła o 2615, do 270 166, a w ciągu ostatnich 14 dni zdiagnozowano około 16,4 tys. infekcji.