Wojna na górze rozkręca się na dobre. O tym, jak gorąco zrobiło się w polityce, świadczy pojawienie się dziś, tuż po wystąpieniu prezydenta Andrzeja Dudy, kordonu policji wokół siedziby prezesa PiS przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. Czy sytuacja jest na tyle groźna, że wymaga aż wzywania służb porządkowych, by chroniły w biały dzień Jarosława Kaczyńskiego, którego na co dzień i tak strzegą byli żołnierze GROM?
Prezydent, który zawetował w lipcu forsowane przez PiS projekty ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym, zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią przedstawił założenia prawa reformującego wymiar sprawiedliwości. Są one niemal w stu procentach sprzeczne z żądaniami Jarosława Kaczyńskiego, przedstawionymi podczas dwóch rozmów z głową państwa, które odbyły się ostatnio w Belwederze.
Tezy, które przestawił prezydent w wygłoszonym dziś w Pałacu Prezydenckim oświadczeniu, nie pozostawiają złudzeń. Kaczyńskiemu nie udało się wymóc na prezydencie ustępstw. Od początku prac legislacyjnych prezes PiS dążył do przeprowadzenia czystki w Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa oraz do podporządkowania tych instytucji ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze, czyli de facto partii.
Prezydencki projekt ustawy o Sądzie Najwyższym wprowadza instytucję skargi nadzwyczajnej, z której mógłby korzystać każdy obywatel w sytuacji, gdy czuje się pokrzywdzony przez wymiar sprawiedliwości. Przy rozpatrywaniu skarg przez nowo utworzoną Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jako przedstawiciele społeczeństwa, w tym organizacji pozarządowych, obecni będą ławnicy.
Mają oni również uczestniczyć w posiedzeniach nowej Izby Dyscyplinarnej przy SN. Ma to zagwarantować transparentność postępowań i kontrolę obywatelską działania wymiaru sprawiedliwości.
Prezydent odnosząc się do zawetowanego przez siebie projektu ustawy PiS o SN, podkreślił, że dziwi się, że w propozycjach partii rządzącej nie znalazły się rozwiązania służące upodmiotowieniu obywateli w relacjach z sądem.
Andrzej Duda odrzucił również propozycje PiS dotyczące wieku, w którym sędziowie mieliby przechodzić w stan spoczynku. Nie zgodził się na pomysł grupowego relegowania dotychczasowych sędziów SN, proponując, by przechodzili na emeryturę w wieku 65 lat, z możliwością wystąpienia do prezydenta o przedłużenie czasu orzekania.
Porażką PiS okazał się również prezydencki projekt nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Wbrew żądaniom partii rządzącej członkowie KRS mają być wybierani przez sejm 3/5 głosów, czyli w wyniku porozumienia ponadpartyjnego, a nie wyłaniani przez jedną formację polityczną. W sytuacji patowej, gdyby partie nie doszły do porozumienia, członków KRS mianowałby prezydent spośród kandydatów wskazanych przez parlament.
W związku z tym, że rozwiązanie to budzi zastrzeżenia konstytucjonalistów, prezydent przygotował projekt poprawki do ustawy zasadniczej wzmacniającej pozycję głowy państwa w tym zakresie. Zagroził przy tym, że jeśli w sejmie nie uda się przeprowadzić tej zmiany konstytucyjnej, to „będziemy mieli problem”. Oznacza to, że nadal obowiązywałaby obecna ustawa o KRS, którą PiS uznaje za jeden z elementów uniemożliwiających reformę sądownictwa.