– Często ludzie mówią nam: po co nam Polska? Unia Europejska jest najważniejsza. To niech sobie przypomną te 123 lata zaborów – powiedział prezydent Andrzej Duda na spotkaniu z mieszkańcami Kamiennej Góry, nawiązując do obchodzonego w tym roku 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości.
– Polska wtedy, pod koniec osiemnastego wieku, swoją niepodległość straciła i zniknęła z mapy. Też byli tacy, którzy mówili: a może to lepiej, swary się wreszcie skończą, te rokosze, te wszystkie insurekcje, wojny, awantury, konfederacje, wreszcie będzie święty spokój – mówił prezydent.
Według Andrzeja Dudy, wszyscy ci „wkrótce się zorientowali, że wojny są dalej, awantury są dalej, tylko my nie mamy już żadnego wpływu i nie decydujemy o sobie, bo teraz gdzieś daleko, w odległych stolicach, decyduje się o naszych sprawach, to tam zabiera się pieniądze, które my wypracowujemy i tak naprawdę pracujemy na rachunek innych”.
Porównanie przez prezydenta Unii Europejskiej do zaborców spotkało się z falą krytyki w mediach społecznościowych zarówno ze strony polityków, jak i dziennikarzy.
„Jeśli UE to zabory, to kim jest większość narodu, która za tym głosowała i LK, który negocjował Traktat Lizboński?”, napisał na Twitterze Marek Migalski, politolog i były eurodeputowany PiS.
„Porównanie członkostwa w UE do 123 lat zaborów, w sytuacji gdy Polska jest największym beneficjentem środków unijnych to polityczna katastrofa i wielki prezent dla opozycji”, skomentował słowa prezydenta dziennikarz Michał Szułdrzyński.
Prezydent głosami krytyki się nie przejął. „Ubaw i żenada. 24 godziny potrzebowali, żeby to wydumać”, skwitował na Twitterze materiał telewizji TVN24, która sprawę nagłośniła.
Ubaw i żenada. 24 godziny potrzebowali, żeby to wydumać: https://t.co/7EqPMeO3qt
— Andrzej Duda (@AndrzejDuda) March 14, 2018