– Od poniedziałku zaczyna się w Polsce powstanie chłopskie w sposób partyzancki – zapowiedział w sobotę na antenie Radia ZET prezes AGROunii Michał Kołodziejczak.
Jak wyjaśnił, protesty te to „dopiero rozgrzewka”. Już za kilka dni, 6 lutego, ma być jeszcze ostrzej, ponieważ niezadowoleni z polityki rządu rolnicy sparaliżują Warszawę. Chcą w ten sposób wymusić na rządzących ochronę polskiego rynku na arenie Unii Europejskiej. Jak twierdzą, władze do tej pory nic w tej sprawie nie zrobiły.
– W poniedziałek ruszymy w kilkudziesięciu miejscach z pokazaniem naszej siły. Udało nam się skonsolidować szeroko rozumiane środowisko rolnicze, które jest bardzo podzielone od wielu lat – podkreślił Kołodziejczak. – Pan minister pokazał, że jedyne, co potrafi, to tylko oszukiwać, okłamywać, nie dotrzymywać słowa – ocenił szefa resortu rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego.
Michał Kołodziejczak zdaje sobie sprawę, że protesty polegające na blokowaniu dróg dotkną wszystkich Polaków. – Musimy ich przeprosić, ale nie mamy innej możliwości działania, chcielibyśmy pójść na L4, jak poszli policjanci czy ludzie w sądach – tłumaczył w Radiu ZET przywódca rolniczych protestów.