Najnowsze wyliczenia sugerują, że pod wodzą premiera Mateusza Morawieckiego, polski rząd przeznaczył 42 miliony złotych na nagrody dla urzędników pracujących w ministerstwach. Ponad połowę z tej kwoty otrzymało Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Hojność PiS-u po raz kolejny została uwidoczniona. Inaczej niż w przypadku poprzednich wyliczeń, nagrody pieniężne powędrowały również na konta urzędników pracujących w poszczególnych resortach, a nie tylko do samych ministrów. Kwotę 42 milionów złotych otrzymali w zamian za szczególne osiągnięcia, terminowość w wykonaniu zadań i realizację trudnych działań.
23 miliony złotych, czyli ponad połowa z całej kwoty trafił na konto Ministerstwa Spraw Zagranicznych, prowadzonego przez Jacka Czaputowicza. 85% zatrudnionych w tym resorcie otrzymało nagrody w średniej wysokości 7,3 tys. zł. 6,3 miliona złotych powędrowało do kierowanego przez Jana Ardanowskiego resortu rolnictwa, do Ministerstwa Cyfryzacji pod wodzą Marka Zagórskiego 3,85 miliona złotych, zaś do Ministerstwa Edukacji z Anną Zalewską na czele – 1,4 miliona złotych.
W 2017 roku PiS również wypłacił spore sumy pieniędzy w ramach nagród. Wówczas do rozdysponowania dla ministerialnych urzędników było aż 117 milionów złotych, a największą wówczas sumę otrzymał resort finansów, kierowany wtedy przez Mateusza Morawieckiego – 38,5 miliona złotych.
Od 2017 roku nagrody wypłacane są urzędników poszczególnych ministerstw, a nie ich szefom. Spowodowane jest to aferą sprzed dwóch lat, kiedy ówczesna premier, Beata Szydło zgodziła się na wypłatę wielomilionowych nagród dla ministrów, a także siebie samej. W 2016 roku kwota ta wynosiła 1,46 miliona złotych, zaś rok wcześniej – 918 tys. zł.