W Polsce wciąż brakuje rąk do pracy. Okazuje się, że nie wystarczy już przyjazd Ukraińców, którzy zresztą często traktują Polskę jako przystanek przed lepszymi warunkami życia na Zachodzie. PiS znalazł jednak rozwiązanie, jak niedobory pracowników zlikwidować. Władza nie poszła przy tym na skróty, bowiem ludzi do pracy znalazła niemal 10 tysięcy kilometrów od Polski, na Filipinach.
– Ich warunki to stabilna praca i mieszkanie – wyjaśnia oczekiwania Filipińczyków Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej. Jak dodaje, „będzie to ustalane między pracodawcą a pracownikiem”.
Polska ma skusić Azjatów pewnością zatrudnienia oraz przepisami dotyczącymi pensji minimalnej, która daje gwarancję zarabiania określonej kwoty.
Wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej wypowiada się z entuzjazmem o pomyśle rządu, który nie oglądając się na gigantyczny dystans 9700 km, zamierza ściągać Filipińczyków do pracy w branży budowlanej, transportowej oraz medycznej. Jak ujawnia Szwed, strona polska jest już bliska zawarcia porozumienia z Filipinami.