Włoski Sąd Najwyższy zajmujący się sprawą byłego burmistrza z Sycylii, musiał rozstrzygnąć, czy jego przeciwnicy polityczni złamali prawo, rozwieszając plakaty z wyzwiskami pod jego adresem. Jakie było ostateczne orzeczenie sądu?
Okazało się, że można nazwać kłamcą, hipokrytą i nikczemnikiem polityka, który nie spełnił obietnic wyborczych. A że polityk w tym wypadku obietnicy nie spełnił, to fakt niezaprzeczalny. Bruno Antonio Parisi zapewniał w kampanii wyborczej, że gdy zostanie burmistrzem miasteczka Furci Siculo, będzie pełnił swą funkcję bezpłatnie. Jednak gdy wybory wygrał, zaczął pobierać pensję.
Co prawda sąd uznał, że na plakatach znajdowały się zdecydowanie obraźliwe określenia w stosunku do niesłownego polityka, jednak mają one ścisły związek ze sprzeciwem opozycji wobec postępowania ówczesnego burmistrza. Sędzia ogłaszający wyrok stwierdził: – W tym kontekście epitety „kłamca, hipokryta” należy łączyć z niewywiązaniem się z obietnic wyborczych, zaś określenie „nikczemnik” z bezpodstawnymi krokami prawnymi, które podjął przeciwko przeciwnikom politycznym.
Sąd, w przeciwieństwie do byłego burmistrza, w treści plakatów nie dopatrzył się ataku na jego godność moralną i intelektualną, natomiast uznał, że ostra krytyka odnosiła się wyłącznie do jego decyzji politycznych i administracyjnych.
Polakom wypada tylko westchnąć i zazdrościć Włochom, którzy bez konsekwencji prawnych mogą teraz już nazywać rzeczy po imieniu. Ileż to razy polscy politycy składali obietnice, z których po wygranych wyborach szybko się wycofywali. W polskiej polityce wciąż obowiązuje zasada, że można obiecać wszystko i nie być z tego rozliczanym. To co u nas nazywa się pobłażliwie „kiełbasą wyborczą”, we Włoszech określa się mianem kłamstwa, nikczemności i hipokryzji.