Tadeusz Cymański skrytykował jakość sejmowego życia, które określił jako „dziadostwo”. Parlamentarzyście Solidarnej Polski wchodzącej w skład rządzącej Zjednoczonej Prawicy nie podobają się zbyt ubogo wyposażone samochody służbowe, którymi poruszają się posłowie.
– Bardzo dobrze, że nie kupujemy bmw i mercedesów, tak jak w Parlamencie Europejskim, ale kupujemy najbardziej chude opcje i w tych samochodach nie ma nawet GPS-a. To jest dziadostwo – żalił się poseł Solidarnej Polski podczas ubiegłotygodniowego posiedzenia sejmowej komisji finansów, które było poświęcone kwestii uposażeń poselskich i wydatków, jakie ponoszą parlamentarzyści. Cymańskiemu nie spodobało się również to, że na piętrze, gdzie obraduje komisja, nie ma kawy.
Poseł ZP za przykład „dziadostwa” uznał również brak w gmachu Sejmu fortepianu. Jest on niezbędny, ponieważ Polska jest „krajem Fryderyka Chopina”. – Nawet za komuny, w czasach barbarzyństwa, stał tutaj fortepian – podkreślił.
– Polska jest jedynym krajem, który w swoim parlamencie nie ma fortepianu – argumentował polityk Solidarnej Polski, dodając, że „w dobrej rezydencji, na uczelniach, w konsulatach i parlamentach, wszędzie fortepian jest w dobrym tonie”. – Poza tym muzyka łagodzi obyczaje, a u nas jest co łagodzić – zaznaczył Cymański.