Świat pogrążony w smutku z powodu ataków terrorystycznych w Hiszpanii, wyrażał współczucie ofiarom i im bliskim. Również politycy składali kondolencje, a między nimi Martin Schulz, przewodniczący Socjaldemokratycznej Partii Niemiec.
Znany chyba wszystkim polityk, skupiony, poważny i zatroskany, przemawiał do zgromadzonym osób, wyrażając współczucie wobec tragedii rodzin ofiar zamachu w Barcelonie.
Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie to, co działo się za jego plecami. Gdy rozpoczął swoją mowę, zapewne w geście solidarności zaczęli pospiesznie i chyba dość spontanicznie ustawiać się jego partyjni koledzy. Nie dodawało to powagi sytuacji, jednak już po chwili wszyscy stali spokojnie w rzędzie, wsłuchując się w słowa swojego przewodniczącego.
Prócz jednej osoby. Eva Högl, członek Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, zastępca przewodniczącego Bundestagu SPD, zachowywała się jak rozemocjonowana nastolatka, która w czasie szkolnej akademii nie może powstrzymać swoich emocji z racji faktu, że stoi na scenie i jest podziwiana przez widownie na auli. Machała wciąż do kogoś, uśmiechała się, to znów kogoś szukała wzrokiem, a gdy znajdowała, to znów rozdzielała nieudawane uśmiechy. A przy tym wszystkim, co najgorsze, zachowywała się, jakby kompletnie nie czuła, jaki jest temat przemówienia Schulza.
M. Schulz składa kondolencje rodzinom ofiar zamachu w Barcelonie.
– A my patrzymy na zachowanie pani po prawej 💪💪💪💪 pic.twitter.com/zclCabXxdL— PikuśPOL 🇵🇱 📿 (@pikus_pol) August 19, 2017