
Poszukiwany w sprawie śmiertelnego wypadku na autostradzie A1 udzielił pierwszego publicznego wywiadu. Sebastian Majtczak był gościem kanału YouTube Zbigniewa Stonogi. Podejrzany twierdzi, że nie jest sprawcą wypadku, ale poszkodowanym i ofiarą. „Samochód marki KIA na pustej, trzypasmowej autostradzie zajechał mi drogę” – mówi w nagraniu Majtczak. Wywiad został przeprowadzony zdalnie.
W policyjnej bazie listów gończych Sebastian Majtczak nadal widnieje jako osoba poszukiwana – podobnie jak na stronie Interpolu, który ściga Polaka czerwoną notą. To dlatego, że podejrzany o spowodowanie wypadku na autostradzie A1 we wrześniu 2023 roku nadal nie został zatrzymany przez służby Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Podejrzany od 1,5 roku przebywa w Dubaju, gdzie wyjechał po śmiertelnym wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina – rodzice i dziecko. W ostatnim czasie Sąd Najwyższy ZEA zgodził się na ekstradycję mężczyzny do Polski, jednak KGP do dzisiaj nie otrzymało informacji o schwytaniu Majtczaka.
Majtczak udzielił wywiadu na YouTube. Twierdzi, że nie jest sprawcą wypadku, tylko ofiarą
Po decyzji sądu ZEA o zezwoleniu na ekstradycję poszukiwanego do Polski, Majtczak zdecydował się na udzielenie pierwszego publicznego wywiadu w sprawie wydarzeń z września 2023 roku. Rozmowa z poszukiwanym pojawiła się na kanale YouTube Zbigniewa Stonogi. Majtczak opowiada w wywiadzie swoją wersję wydarzeń – twierdzi, że nie jest sprawcą wypadku, tylko jego ofiarą.
„Samochód marki KIA na pustej, trzypasmowej autostradzie zajechał mi drogę. Ze skrajnie prawego pasa wjechał na lewy pas, którym się poruszałem” – stwierdził Majtczak. Mężczyzna zaprzeczył także opiniom biegłych, według których tuż przed zderzeniem miał jechać z prędkością znacznie przekraczającą 200 km/h. Według niego, było to co najwyżej 160-170 km/h. Argumentuje także, że w modelach BMW, którym jechał zgłaszano nieprawidłowości w odczytach czarnych skrzynek.
Według Majtczaka, tuż po wypadku prokurator miała dwukrotnie zapewnić go, że w sprawie wypadku na A1 nie jest on podejrzanym, tylko ofiarą, dlatego po prostu wyjechał z Polski, a nie uciekł za granicę. Istnieją jednak pewne nieścisłości co do celu podróży. Jak podaje Onet – Majtczak najpierw twierdzi, że podjął decyzję o wyjeździe do Dubaju pod wpływem hejtu i gróźb, które otrzymywał, kiedy opinia publiczna dowiedziała się o jego udziale w wypadku. Chwilę potem mówi, że poleciał do ZEA na targi – w celach biznesowych.
Cały wywiad można zobaczyć w serwisie YouTube.
Źródło: Onet.pl, YouTube