W dobie powszechnego dostępu do Internetu i manii robienia sobie zdjęć łatwo zaprzepaścić karierę. Przekonała się o tym sędzia sądu moskiewskiego Irina Dewajewa. Przyczyną była fotografia z 2016 r., którą kobieta zrobiła sama sobie. Nie byłoby nic nietypowego w takim zwykłym selfie, gdyby nie fakt, że w kadrze znalazła się nie tylko twarz, ale również goły biust. Pomimo tego, że zdjęcie zrobione było w czasie, gdy jeszcze nie zajmowała tak ważnego urzędu, reperkusje sięgnęły czasu teraźniejszego. Możliwe, że ktoś celowo wykradł fotkę.
Z informacji przekazanych przez rzecznika sądu moskiewskiego wynika, że sędzia sama podjęła decyzję o rezygnacji ze stanowiska. Jednak opozycjoniści obecnej władzy są zdania, że sprawa ma drugie dno. Twierdzą, że zdjęcie wykradziono i upubliczniono, aby się zemścić na sędzi, która wydała łagodne wyroki dla nastolatek, którym zarzucano antypaństwową działalność.
Była to głośna sprawa z 2018 r., gdy Dewajewa miała zadecydować o przyszłości 18-latki i 19-latki z nielegalnej organizacji „Nowa Wolność”. Jak uważają media w Rosji samymi spotkaniami tego ruchu oraz przygotowaniem manifestu kierowała Federalna Służba Bezpieczeństwa. Prowokacja jak widać poskutkowała. Nabrały się nastolatki i 8 innych osób. pojawiły się liczne protesty, a o łagodne kary prosiły również matki zatrzymanych. W konsekwencji sędzia zgodziła się na areszt domowy ratując dziewczyny przed więzieniem.
Gdy zapadła ta decyzja, kierownictwo sądu rozpoczęło batalię skierowaną przeciw sędzi. Właśnie w tym momencie, nie wiadomo z jakiego źródła, wypłynęła kompromitująca fotografia. – Ponieważ Dewajewa nie uległa presji, ktoś posunął się aż do zhakowania jej telefonu, co samo w sobie jest już przestępstwem. Trudno przypuszczać, aby mógł zrobić to ktokolwiek inny niż przedstawiciele służb dysponujących odpowiednimi środkami technicznymi – pisze portal Wirtualna Polska.