
Sąd Najwyższy Zjednoczonych Emiratów Arabskich zgodził się na ekstradycję poszukiwanego listem gończym i czerwoną notą Interpolu Sebastiana Majtczaka. Zanim jednak to się stanie, władze ZEA muszą dokonać ponownego aresztowania mężczyzny, a to się na razie nie stało. Komenda Główna Policji poinformowała we wtorek, 20 maja, że emirackie służby nie przekazały jeszcze informacji o zatrzymaniu Majtczaka.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Ministerstwo Sprawiedliwości odtrąbiły już sukces po decyzji Sądu Najwyższego ZEA o zezwoleniu na ekstradycję Sebastiana Majtczaka do Polski, ale poszukiwany listem gończym i czerwoną notą Interpolu nadal nie postawił stopy w naszym kraju. Majtczak jest podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina – rodzice i dziecko.
Podejrzany o spowodowanie wypadku na autostradzie A1 nadal na wolności. Ekstradycja pod znakiem zapytania
„W sprawie Sebastiana M. nadinsp. Marek Boroń, Komendant Główny Policji, osobiście rozmawiał z szefem Policji w Dubaju podczas Światowego Szczytu Policji. Efektem rozmowy była praktycznie natychmiastowa decyzja ministra sprawiedliwości ZEA. Aktualnie czekamy na informację przedstawiciela ZEA o zatrzymaniu Sebastiana M. Do dzisiaj polskie organy ścigania nie otrzymały informacji od ZEA o zatrzymaniu Sebastiana M.” – przekazała we wtorek KGP.
„Niezwłocznie po otrzymaniu informacji o możliwości przeprowadzenia ekstradycji od polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości albo przesłaniu jej do Biura Międzynarodowej Współpracy Policji KGP kanałem Interpolu, polscy policjanci zrobią wszystko, by jak najszybciej sprowadzić Sebastiana M. do Polski i oddać do dyspozycji prokuratury” – dodano.
Dopóki poszukiwany nie zostanie aresztowany, nie ma pewności, że stanie przed wymiarem sprawiedliwości. Obawy w związku z przedłużającą się procedurą zatrzymania Majtczaka przez służby wyraził m.in. gen. Adam Rapacki w rozmowie z Radiem ZET.
„Oby się tylko nie okazało, że podejrzany ucieknie ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich gdzieś indziej” – stwierdził policjant.
Źródło: se.pl