Ledwo co zasiadł w wygodnym fotelu kanclerza, a już grozi mu spadnięcie z niego z hukiem! Olaf Scholz – kanclerz Niemiec – może mieć kłopoty prawne w związku z podejrzeniem niedotrzymania tajemnicy państwowej. Jego sąsiedzi znaleźli dokumenty, które Scholz miał po prostu… wyrzucić do śmieci – tam też zostały znalezione.
Jak podaje „Polsat News” – zamieszanie na szczycie niemieckich władz potwierdził rzecznik prokuratury w Poczdamie, która zajmuje się sprawą dokumentów. Prokuratorzy zajmą się ustaleniem, czy kanclerz dopuścił się złamania tajemnicy państwowej.
Skandal ten ujrzał światło dziennie, kiedy niemiecka gazeta „Der Spiegel” poinformowała o poufnych dokumentach, znalezionych przez sąsiadów Olafa Scholza w śmieciach. Papiery miały rzekomo należeć właśnie do kanclerza.
Olaf Scholz wyrzucił tajne dokumenty na śmietnik! A w nich… Informacje o partnerkach innych przywódców
Być może ciekawszym od losu dokumentów jest to, co w nich właściwie było. Odnaleziono m.in. kartkę, która zawierała zdjęcia i „krótkie opisy partnerek” głów państw ze szczytu G7 w Bawarii! Brzmi to co najmniej dziwnie. Na tę chwilę nie wiadomo, po co kanclerzowi informacje na temat partnerek innych przywódców. Co więcej, mimo iż opis tych dokumentów brzmi nieco banalnie, informacje w nich zawarte były objęte klauzulą tajności.
Według dziennikarskiego śledztwa za wyrzucanie poufnych dokumentów do śmieci (bez ich uprzedniego niszczenia) miała odpowiadać częściowo żona polityka. Ciekawe, czy też zerknęła na partnerki przywódców z G7… Małżonka Olafa Scholza – Britta Ernst – także pełni rolę polityka, ale lokalnego w Brandenburgii.