Służby mundurowe to zawody jakie zawsze powinny się cieszyć dużym zaufaniem społecznym. Jak jest w praktyce? Okazuje się, że na przykład straż miejska nie zawsze świeci przykładem. Niestety udowodniła tę tezę warszawska strażniczka miejska, która wulgaryzmami obrzuciła sąsiadkę. Mało tego. Zastosowała też przemoc fizyczną, a za te czyny nawet nie została ukarana. Nadal pracuje w straży miejskiej.
To takich scen doszło latem tego roku. Joanna W. jest jak się okazuje bardzo uciążliwą sąsiadką. Gdy zobaczyła panią Annę pod domem momentalnie zaczęła prowokować scysję.
– Była pijana i zaczęła mnie wyzywać. Krzyczała do mnie: „Ten kur… uśmiech, to ja ci zlikwiduję, zobaczysz”. Potem rzucała we mnie patykami, a na koniec uderzyła w twarz i dusiła – opowiada Faktowi pani Anna.
Poszkodowana kobieta nie chciała tej sprawy przemilczeć. Poszła na obdukcję, a w wydziale kontroli wewnętrznej straży miejskiej w Warszawie przedstawiła nagranie wyzwisk. Przedłożyła też zawiadomienie o napaści.
– Za którymś razem poinformowano mnie, że czekają na wyniki dochodzenia policji. Usłyszałam, co mnie oburzyło, że strażniczka nawet nie została zawieszona na czas postępowania – informuje warszawianka.
Z pytaniem o przebieg postępowania w sprawie Joanny W. zwrócił się do jej przełożonych dziennikarz Faktu. W odpowiedzi poinformowano, że trwa postępowanie. Mija pół roku jak przedstawiane są takie bezwartościowe wyjaśnienia.
Kobieta zdecydowała się zwrócić do dziennika w obawie, że ten skandal zostanie po prostu wyciszony. Wciąż liczy, że dojdzie do ukarania strażniczki.
– Bo jeżeli ona zachowuje się tak prywatnie, to może podczas służby traktować tak innych mieszkańców – uważa pani Anna.