Plac Zawiszy w Warszawie zablokowany – protest rozpoczęli rolnicy z AGROunii. Na ulicach porozrzucano świńskie łby i jabłka. Rolnicy na znak protestu podpalili opony i słomę. – Te jabłka to dzieciom trzeba dać dzieciom w przedszkolach, a nie wysypywać na placu i kierowcom przeszkadzać – tak do strajku odniósł się Jan Ardanowski, minister rolnictwa.
– Warszawiacy zostali odcięci od drogi, to symboliczne pokazanie rolników odciętych od rynków sprzedaży w Polsce. To przedsmak tego, co może wydarzyć się w najbliższych dniach. Jeśli rząd, minister nie będą pracować na rzecz rolnictwa i odzyskania przez polskich przedsiębiorców handlu to przetniemy Warszawę na pół – tak dla Radia ZET wypowiadał się lider AGROunii, Michał Kołodziejczak.
O co wnosi AGROunia? Przede wszystkim chce gwarancji na półkach w supermarketach 50% produktów polskich, a także znakowania żywności flagą kraju, w którym ją wyprodukowano. Z powodu protestu ruch na ulicach jest utrudniony. Mogą też pojawić się kolejne niedogodności.
Minister rolnictwa Jan Ardanowski odniósł się do protestu. – Ich prawem jest protestować, natomiast marnowanie żywności raczej nie buduje sympatii do rolników – podkreślił w programie „Money. To się liczy”. Minister powiedzial też, że rolnicy nie chcieli, by przyjechał na miejsce protestu. Dodał też, że wielokrotnie rozmawiał z Michałem Kołodziejczakiem. – Próbowałem zrozumieć, czy on ma jakąkolwiek wiedzę na temat rolnictwa europejskiego. Wydaje mi się, że nie ma żadnej, więc o czym rozmawiać? – powiedział Ardanowski.