W szpitalu wojewódzkim w Koszalinie zmarł noworodek wyrzucony zaraz po porodzie przez matkę z mieszkania w Szczecinku. Chłopca mimo wielodniowych wysiłków lekarzy nie udało się uratować, co potwierdził w poniedziałek rzecznik palcówki Cezary Sołowij.
Wydarzenia z zeszłego wtorku wstrząsnęły spokojną społecznością Szczecinka. To właśnie wtedy przypadkowa kobieta, z zawodu pielęgniarka, znalazła pod śmietnikiem na tyłach kamienicy przy ulicy Armii Krajowej zakrwawione ciało chłopczyka. Jak zeznała, niemowlę było całe we krwi, z pępowiną i całe posiniaczone. Wezwani na pomoc pracownicy Pogotowia Ratunkowego reanimację malucha rozpoczęli od razu w karetce. Trafił najpierw do miejscowego szpitala, a stamtąd do szpitala w Koszalinie.
Obdukcja wykazała, że dziecko miało poważne, wielonarządowe obrażenia wewnętrzne głowy, klatki piersiowej, jamy brzusznej i kończyn. Przez kilka dni było w stanie śpiączki farmakologicznej i podłączone do respiratora.
Policja podczas przeprowadzonego postępowania ustaliła, że po porodzie w mieszkaniu noworodek został wyrzucony przez okno. Na parapecie położonego niżej lokalu na parterze znaleziono jego krew. Prawdopodobnie ciało dziecka uderzyło w niego podczas upadku.
Matka dziecka, 24-letnia Paula S. usłyszała zarzut usiłowania zabójstwa. Po śmierci chłopczyka zarzuty te z pewnością ulegną zmianie.
Zatrzymany został także konkubent Pauli S. Grozi mu do trzech lat więzienia za posiadanie narkotyków, gdyż policja znalazła w mieszkaniu niewielką ilość środków odurzających.