Maryla Rodowicz straciła swojego luksusowego Range rovera za pół miliona złotych. Jest to tym bardziej przykre, że stoi za tym Andrzej Dużyński, mąż piosenkarki. Biznesmen, z którym królowa polskiej piosenki się rozwodzi, postanowił nie tylko pozbawić swoją małżonkę auta, ale zrobił to jeszcze w miejscu publicznym, a więc w widowiskowy sposób.
Do odebrania auta doszło pod jednym z warszawskich klubów sportowych, do którego uczęszcza piosenkarka.
– Maryla jakby nigdy nic grała w tenisa, kiedy ochrona obiektu powiadomiła ją, że jej pojazd jest holowany na lawecie – relacjonuje świadek zdarzenia.
Wszystkiemu przyglądał się mąż Maryli Rodowicz, która potwierdziła, że zajście rzeczywiście miało miejsce.
– Darł się na cały parking, że zabiera mi samochód. A ponoć dał mi go pięć lat temu na Gwiazdkę… Ciekawe, prawda? – mówi w rozmowie z „Faktem” wzburzona wokalistka.
„Jak to w ogóle możliwe, że biznesmen miał prawo zabrać Maryli podarunek? Dowiedzieliśmy się, że mężczyzna po prostu nigdy go na nią nie przepisał. I ponoć wcześniej nie informował żony, że chce auto z powrotem”, pisze tabloid.
– To bardzo przykra sytuacja. Widocznie mój mąż chce wejść ze mną na wojenną ścieżkę i stąd ten publiczny cyrk – dodaje Rodowicz.
Pytany przez „Fakt” Dużyński, dlaczego odebrał żonie samochód, nie chciał sprawy komentować.