Były premier Donald Tusk zarzucił w mediach społecznościowych politykom PiS, że chcą wykorzystać sytuację zagrożenia koronawirusem. Szefowi Europejskiej Partii Ludowej chodzi najprawdopodobniej o zlecenie na testy na obecność koronawirusa na 3,5 mln złotych, jakie otrzymała jedna z gdańskich firm.
Zdaniem posłów opozycji firma ta jest zarejestrowana na Cyprze, a współwłaścicielem i członkiem rady nadzorczej firmy jest Jerzy Milewski, były radny PiS z Gdańska, który zasiada obecnie w Narodowej Radzie Rozwoju przy prezydencie Andrzeju Dudzie.
„Po tym, jak okradli PCK, trudno się dziwić, że chcą zarobić na epidemii”, napisał Donald Tusk na Twitterze, odnosząc się pewnie do firmy, z którą jest związany Jerzy Milewski.
Po tym, jak okradli PCK, trudno się dziwić, że chcą zarobić na epidemii.
— Donald Tusk (@donaldtusk) March 5, 2020
Afera PCK, o której wspomina były premier, polegała na wyprowadzeniu z dolnośląskiego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża ponad 3 mln złotych. Do okradania na dużą skalę dolnośląskich kontenerów Polskiego Czerwonego Krzyża dochodziło w latach 2014–2017. Regionalnym oddziałem PCK kierowali wtedy politycy PiS.
Część pochodzących z tego przestępstwa pieniędzy miała być przeznaczana na kampanie wyborcze polityków PiS: Piotra Babiarza i byłej minister edukacji narodowej, obecnie europosłanki Anny Zalewskiej. Ubrania skradzione z kontenerów miały być sprzedawane w sklepie z odzieżą na wagę, który prowadził znajomy jednej z osób zamieszanych w aferę.