Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk skorzystał w tym roku z zaproszenia prezydenta Andrzeja Dudy i wziął udział w obchodach Święta Niepodległości w stolicy. Jak wyjaśnił, zdecydował się na przyjazd do Warszawy, bo zaproszenie Dudy było „bardziej serdeczne” od wcześniejszych.
Przy okazji wizyty byłego premiera w kraju nie obyło się jednak bez skandalu.
Gdy Tusk składał wieniec na Grobie Nieznanego Żołnierza, na Placu Piłsudskiego rozległy się gwizdy i buczenie. Takie zachowanie uczestników obchodów państwowych nie spodobało się nawet przeciwnikom politycznym Donalda Tuska. Skrytykował je między innymi prezydencki minister Andrzej Dera.
To jednak nie było wszystko. Okazuje się, że jedna z osób biorących udział w uroczystości na Placu Piłsudskiego trzymała transparent z napisem „Witamy wnuczka z Wehrmachtu”. Jest to nawiązanie do przypisywanej dziadkowi Donalda Tuska przez Jacka Kurskiego służby w niemieckim Wehrmachcie. W rzeczywistości jednak Józef Tusk został do niego wcielony siłą, po czym służył w Polskich Siłach Zbrojnych w Wielkiej Brytanii. Lech Kaczyński w debacie telewizyjnej w 2005 roku przeprosił Tuska za „dziadka z Wehrmachtu” i odciął się od kłamstw Kurskiego, który został za nie wtedy wykluczony przez sąd partyjny z PiS.
Według Pawła Zalewskiego, obecnie polityka PO, a wcześniej PiS, na obchodach Święta Niepodległości doszło też do skandalu dyplomatycznego. W czasie obchodów 11 listopada na placu Piłsudskiego w Warszawie Donald Tusk stał w dalszym rzędzie, obok prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz i za ministrami Mariuszem Błaszczakiem oraz Konstantym Radziwiłłem.
„Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej ma status głowy państwa. Postawienie go w dalszym rzędzie przez prezydenta Andrzeja Dudę jest protokolarnym policzkiem wobec Unii Europejskiej i Polski, która jest jej członkiem”, napisał na Twitterze Zalewski. Kancelaria Dudy odmówiła komentarza na temat tego wpisu.