Zapłatą za uprowadzenie, zgwałcenie i zabicie 20-letniej studentki był dla Larry’ego Swearingen’a wyrok śmierci. Egzekucja polegała na wstrzyknięciu śmiertelnej substancji. Gdy skazany umierał, opisywał swoje odczucia. Wyrok został wykonany w Teksasie.
Gwałciciel i morderca na egzekucję czekał w więzieniu niemal 20 lat. Uprowadzenia kobiety, zgwałcenia i zamordowania dokonał w 1998 roku, ale wciąż, aż do wykonania ostatecznej kary z uporem twierdził, że jest niewinny. Wątpliwości nie mieli jednak w tej sprawie sędzia i prokuratorzy. Zgodnie stwierdzili, że 48-latek to socjopata, który chce się wymigać od odpowiedzialności.
Jak twierdzą świadkowie wykonanej w środę w więzieniu stanowym w Huntsville w Teksasie egzekucji mężczyzna mówił, co odczuwa. Miał powiedzieć, że słyszy” wpływającą do jego ciała truciznę.
– Moja prawa ręka się pali. Nie czuję niczego w lewym ramieniu – mówił Larry Swearingen.
Zgodnie z relacjami, w ostatnich chwilach swojego życia skazaniec wziął krótki oddech, po czym dało się słyszeć ciche chrapanie. Zaraz potem przestał się ruszać. Śmierć skazanego stwierdzono po 12 minutach od podania śmiertelnego zastrzyku. Gdy odbywała się egzekucja, za szybą obserwowali ją bliscy zamordowanej kobiety, ale Swearingen ani razu na nich nie spojrzał.
Teksas to jeden z amerykańskich stanów, gdzie kara śmierci wciąż obowiązuje. Od 2 lipca 1976 r. (przywrócenie kary śmierci przez Sąd Najwyższy USA) wykonano tu najwięcej wyroków śmierci.