Związek Wypędzonych podnosi głowę. Żądania reparacji to prowokacja!

REKLAMA

Erika Steinbach nie jest już szefową Niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV), ale organizacja ta nadal nie schodzi z antypolskiego szlaku. Następca Steinbach na stanowisku przewodniczego BdV, a jednocześnie deputowany bawarskiej CDU w Bundestagu Bernd Fabritius w typowym dla niemieckich ziomkostw stylu odniósł się do postulatu wypłacenia przez Niemcy Polsce odszkodowań za straty z okresu II wojny światowej.

„Wzywamy PiS, by zamiast prowokować w polityce wewnętrznej i zewnętrznej, wypełnił zobowiązania do wspierania mieszkającej tam niemieckiej mniejszości, które wynikają przykładowo z ratyfikacji »Europejskiej karty języków regionalnych i mniejszościowych«” – stwierdził Fabritius w oświadczeniu, podkreślając że żądania wysuwane przez „polski rząd PiS” pozbawione są jakiejkolwiek prawnej i moralnej legitymacji i mogą być traktowane wyłącznie jako „celowa prowokacja” w okresie kampanii wyborczej w Niemczech.

REKLAMA

Niemiecki Związek Wypędzonych utworzony został w 1958 roku, a większość spośród jego założycieli wywodziła się z szeregów NSDAP, Wehrmachtu i SS. Obecnie skupia około dwa miliony członków. Od początku kluczowym postulatem organizacji stała się rewizja granicy polsko-niemieckiej na Odrze i Nysie Łużyckiej oraz wypłacenie m.in. przez Polskę odszkodowań Niemcom, którzy zostali „wypędzeni” z ojczystych ziem za Odrę w wyniku alianckich ustaleń politycznych kończących II wojnę światową.

W sobotę rzecznik rządu niemieckiego Steffen Seibert potwierdził po raz kolejny, że dla władz w Berlinie kwestia roszczeń jest zarówno prawnie, jak i politycznie ostatecznie uregulowana.

REKLAMA

Udostępnij: